Imaginy czytelników.

#1
Wracałaś od przyjaciółki, od której pożyczyłaś książki od biologii. Idąc ciemną ulicą wpadłaś na kogoś, a podręczniki, które trzymałaś w ręce upadły na chodnik. 
- Przepraszam. - powiedzieliście równocześnie, po czym oboje się zaśmialiście. Po głosie poznałaś, że to chłopak. 
- Pomogę Ci. - odrzekł podając ci podręczniki. 
- Dzięki, nie trzeba. - powiedziałaś rumieniąc się i dziękując w duchu, że jest na tyle ciemno, że chłopak tego nie widzi. 
- Jak ma na imię ta ślicznotka? - zapytał nie dając Ci wyrwać sobie książek z ręki. 
- Hę? - spytałaś nie za bardzo wiedząc, o co chodzi. 
- Ta, która przede mną stoi i którą zaraz odprowadzę do domu. - powiedział. 
- [t.i]. Nie musisz mnie odprowadzać. Poradzę sobie.. A z resztą, skąd mam wiedzieć, że nie jesteś porywaczem, gwałcicielem albo Bóg wie kim innym? - na te słowa chłopak zaśmiał się. 
- Jestem Louis Tomlinson. Nie gwałciciel ani porywacz, a bóg seksu. - powiedział łapiąc Cię za rękę, a ty zaśmiałaś się. 
- Powiedzmy, że Ci wierzę. - powiedziałaś.
- Gdzie mieszkasz, zacna niewiasto? - spytał ciągle się szczerząc. 
- 50 High Street. - powiedziałaś, po czym ruszyliście w stronę twojego domu.
- Naprawdę tam mieszkasz? - zapytał.
- Tak, czemu pytasz? 
- Ja mieszkam na 56 High Street. Dziwne, że nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy... - zaśmiał się.
- Niedawno się przeprowadziłam. - powiedziałaś spuszczając głowę. Na samo wspomnienie o twoim wcześniejszym miejscu zamieszkania - Polsce, chciało Ci się płakać. Powróciły wszystkie wspomnienia. Złe wspomnienia. Zerwanie z chłopakiem, dręczenie w szkole. Długo starałaś się o tym zapomnieć, a kiedy już się udało, spotkałaś Lou. Podniosłaś głowę z uśmiechem, aby chłopak nie wiedział o tym, co cię spotkało. Długo rozmawialiście o sobie. Dowiedziałaś się, że Louis przyjechał tu do mamy i czterech sióstr. Na codzień mieszka w Londynie z chłopakami z zespołu. Po godzinie byliście już pod twoim domem. 
- Dzięki, że mnie odprowadziłeś. Pa. - powiedziałaś, po czym pocałowałaś chłopaka w policzek i weszłaś do domu. Mimo że znaliście się krótko, czułaś, jakbyście byli przyjaciółmi od dawna. Położyłaś się na kanapie. Widocznie rodzice i [i.t.s] już spali. Usłyszałaś pukanie  do drzwi. Westchnęłaś i otworzyłaś je. 
- Zapomniałaś. - Louis podał Ci podręczniki, a ty się zaśmiałaś. 
- Sorry. - spuściłaś głowę. 
- Fajnie było Cię znów zobaczyć, [t.i]. Do zobaczenia. - odszedł. Zamknęłaś drzwi i zobaczyłaś, że z jednej z książek wystaje różowa karteczka. Wyjęłaś ją i przeczytałaś.

Zadzwoń, jak będziesz miała chwilę. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy. 
                                      Lou xx

A pod spodem jego numer. Chyba się zakochałaś. 

*3 lata później*
Jesteś panią Tomlinson już od roku. Razem z Twoim "bogiem seksu" jesteście szczęśliwymi rodzicami małej Clarie i spodziewacie się drugiego dziecka, tym razem chłopca..

***
Mamy pierwszy imagin czytelnika czytelniczki w sumie od Anka Directioner. 


____________________________________________________________________________
#2


Bohaterowie : Harry Styles i Zayn Malik.                                                                                                                                                                                             - Kocham cię - powiedział a jego głos przeszył mnie aż do szpiku kości. Chrypka w nim zawarta sprawiła, że moje kolana stały się jak z waty. Posłał mi nieśmiałe spojrzenie a w jego dużych, orzechowych oczach otoczonych wachlarzem długich rzęs, zobaczyłem niepewność. Bał się tego co powiem i jak zareaguję. A przecież moja reakcja była tak prosta do przewidzenia. Zamoczyłem stopy w wodzie i poczułem jak dreszcz przechodzi przez moje ciało. Pod stopami czułem piasek. Szedłem dalej a morskie fale muskały moją skórę. O tej porze roku woda była jeszcze zimna. Chłodna i wyniosła przyprawiała nas o gęsią skórkę bez wyrzutów sumienia. Spojrzałem w niebo. Promienie południowego słońca musnęły moją twarz, ale tylko na chwilę. Odwróciłem się i omiotłem spojrzeniem plażę. Mimo pięknej pogody, świeciła ona pustkami. Byłem tylko ja i On. Tak idealny w swojej prostocie. Kropelki wody spływały po jego nagiej klatce piersiowej, odbierając mi możliwość racjonalnego rozumowania. Stał w wodzie po kolana i patrzył na mnie wyczekująco. Drżał, widziałem to. Widziałem pustkę i czerń w jego oczach. Znów był tym zagubionym, małym chłopcem, który nie mógł odnaleźć własnej drogi. Stawiałem powolne kroki i ociężale, bijąc się w falami, próbowałem do niego podejść. Kiedy byłem już blisko, ująłem jego chłodną dłoń i musnąłem ją kciukiem. On śledził ruchy moich palców jak zaczarowany. Rozchylił delikatnie wargi i spojrzał na mnie a potem ja utonąłem w jego oczach. Błyszczały jak gwiazdy na nocnym niebie. Na niebie, które kochałem. W które mogłem patrzeć latami. Przysunąłem swoją twarz do jego oblicza i powiedziałem :
- Ja ciebie też Zayn.



Coś gwałtownie wybudziło mnie ze snu. Usiadłem przerażony i zlany potem na łóżku, starając się wyrównać oddech. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem otwarte na oścież okno. To dlatego jest tu tak zimno. Niechętnie wstałem i przymknąłem je, szybko wracając i zakopując się w przyjemnie nagrzanej pościeli. Wtuliłem twarz w poduszkę a pojedyńcze obrazy z mojego snu zaczęły do mnie powracać.


- Kocham cię - powiedział a jego głos przeszył mnie aż do szpiku kości. Chrypka w nim zawarta sprawiła, że moje kolana stały się jak z waty. Posłał mi nieśmiałe spojrzenie a w jego dużych, orzechowych oczach otoczonych wachlarzem długich rzęs, zobaczyłem niepewność.


Otworzyłem szeroko oczy i potarłem energicznie swoje skronie, by uspokoić nerwy. Byłem zmęczony natłokiem myśli i uczuć. Przymknąłem powieki, myśląc o dalszej, jeszcze bardziej niemożliwej, części snu.


- Ja ciebie też Zayn.


Obróciłem się na drugi bok, spotykając się twarzą w twarz z chłodną pustką pozostałej części łóżka. Znajdowało się tu idealne miejsce dla Zayna. Idealne bo przy mnie. Jednak jego nie było. Leżałem sam otulony samotnością i niepewnością. Bez miłości i jakiejkolwiek nadziei. Przymknąłem powieki, jednak zamiast nadchodzącego snu, zobaczyłem jego twarz. Westchnąłem zirytowany i wyciągnąłem dłoń, by pogładzić puste miejsce obok mnie. Chłód i zimno owiewały moje ramiona i twarz a pustka raziła moje wnętrze. Tylko serce było gorące. Serce, które biło tylko i wyłącznie dla niego. Po tej myśli znów przymknąłem oczy i poczułem jak jedna, samotna łza spływa po moim policzku i znika w pościeli.

~ dreamer.

#3

Piękny,słoneczny dzień. W końcu był początek lipca,Twojego ulubionego miesiąca. Właśnie byłaś w parku,na spacerze ze swoją siostrzenicą - Nicole. W teorii wyglądało to tak,że Ty siedziałaś na kocu czytając książkę,a mała chodziła po łące,na której się znajdowałyście. Pewnie zadajesz sobie pytanie,dlaczego akurat Ty musiałaś zająć się Nicole? Odpowiedź jest bardzo prosta,a mianowicie Twoja starsza siostra była w pracy i na co dzień Twoja matka zajmowała się małą. Dzisiaj chciałaś zrobić coś dobrego i postanowiłaś zająć się jak najlepiej tylko potrafiłaś siostrzenicą. Dziewczynka była prześliczna,jej niebieskie jak morze oczy,a w nich iskierki radości,słodkie blond loczki i ten uśmiech,którym darzyła wszystkich ludzi napotkanych na drodze. Patrzyłaś na nią uważnie,aby nie stała jej się krzywda,a co ważniejsze,żeby się nie zgubiła. Raz po raz odrywałaś wzrok od papierowej kartki i zerkałaś na Nicole. Nagle lektura książki wciągnęła Cię nieco bardziej. Tak,że przez kilka kolejnych minut nie zerkałaś na siostrzenicę. Kiedy podniosłaś swoje oczy ponad książkę doznałaś wielkiego szoku - małej już nie było. Nie było jej w zasięgu Twojego wzroku. Poderwałaś się z miejsca i zaczęłaś rozglądać się dookoła. Zaczęłaś krzyczeć imię swojej zguby,to również nie przyniosło oczekiwanego efektu. Zostawiłaś wszystkie rzeczy na polanie i biegłaś w kierunki jeziora. Miałaś ogromną nadzieję,że znajdziesz tam małą. Niestety - myliłaś się. Wytężyłaś swój wzrok w kierunku młodego,postawnego mężczyzny z małym dzieckiem podobnym do Nicole,któremu pokazywał kaczki pływające po stawie. Rozpoznałaś,że w objęciach tego chłopaka jest Twoja siostrzenica. Szybkim krokiem ruszyłaś w ich stronę,po drodze uważnie przyglądałaś się wysokiemu brunetowi,który z ogromnym przejęciem opiekował się Twoją zgubą. Stanęłaś tuż obok ich dwójki,wtedy chłopak zaczął dyskusję.
- Przepraszam Panią bardzo,ale to dziecko chyba się zgubiło. Nie wie Pani może gdzie są jej rodzice lub opiekunowie? - uśmiechnął się porozumiewawczo
- To nie będzie już konieczne. - powiedziałaś tajemniczo. - To ja przepraszam,ponieważ to moja zguba. Siedziałam sobie i pilnowałam jej,w tym samym czasie czytałam również książkę,kiedy mała zniknęła mi z pola widzenia. Naprawdę,bardzo przepraszam,oraz dziękuję,że zajął się Pan nią i nic się jej nie stało.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odparł. - Jestem Liam.
- Miło poznać. [T.I.]. - wyciągnęłaś w stronę chłopaka rękę,którą z niezwykłą delikatnością uścisnął.
- Mam propozycję dla waszej dwójki. Tam jest plac zabaw,mała trochę się pobawi,a my będziemy mogli porozmawiać i nie trzeba będzie się obawiać o to,że coś jej się stanie. - zaproponował wskazując ręką kierunek,gdzie znajdował się plac zabaw. Początkowo nie chciałaś się zgodzić, jednak Liam strasznie chciał Cię bliżej poznać.
- Niech będzie. - uśmiechnęłaś się. Już chciałaś wziąć na ręce pociechę siostry,gdy Liam odsunął się trochę. Rzuciłaś mu pytające spojrzenie.
- Przepraszam,ale kocham takie małe szkraby. - popatrzył na Nicole. - Daj mi się nią zająć,chociaż będziesz miała czas dla siebie.
- Ale to ja miałam się nią zająć. - powiedziałaś protestując. - Skoro tak bardzo chcesz to proszę,możesz się nią opiekować.
Chłopak od razu się uśmiechnął. Najpierw ruszyliście na niewielki pagórek,gdzie wcześniej siedziałaś,by zabrać wasze rzeczy. Głównym elementem był wózek Nicole,dziewczynka miała dopiero rok życia za sobą,dlatego też zawsze musiałaś go mieć. Liam pomógł Ci poskładać koc oraz spakować pozostałe przedmioty. W drodze wypytywaliście się siebie wzajemnie o różnie rzeczy,to znaczy on pytał Ciebie,bo Ty wiedziałaś o nim wszystko. Zanim się obejrzałaś,byliście już na miejscu. Chciałaś zabrać małą,by odciążyli nowo poznanego chłopaka,jednak ani dziewczynka, ani Liam na to nie pozwolili. Jedyną możliwością jaką Ci pozostawili było dokończenie czytania książki. Usiadłaś z boku na ławce,ale zamiast czytać,przyglądałaś się Liamowi. Minęło wam tak ponad półtorej godziny,kiedy to ''chwilowy opiekun Twojej siostrzenicy'' przyniósł ją śpiącą na rękach. Chłopak włożył ją do wózka i troskliwie przykrył kocem. Później usiadł tuż obok Ciebie i patrzył prosto w Twoje oczy. Czułaś jak jego wzrok przeszywa Cię na wylot.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? - zapytałaś po chwili.
- Nie bardzo wiem jak mam Ci odpowiedzieć na to pytanie. Jednak spróbuję. - uśmiechnął się. - Bardzo przypominasz mi pewną osobę,albo może inaczej,to ta osoba przypomina mi Ciebie...
Nadal nie bardzo rozumiałaś o co mu chodzi. Rzuciłaś mu spojrzenie proszące o wytłumaczenie. Chłopak zaśmiał się pod nosem i palcem wskazał na Nicole,która słodko spała w swoim wózku. Spojrzałaś na niego ze zdziwieniem wypisanym na czole.
- Twoja córeczka jest bardzo podobna do Ciebie. - dodał po chwili
- Nie. To nie jest moja córka,tylko siostry. - odpowiedziałaś
- Przepraszam. - zarumienił się. - Ona...jest małą kopią Ciebie. Wiem,jestem bardzo wścibski,ale... nie potrafiłem Ci tego nie mówić.
- Nie masz za co przepraszać. Dużo osób uważa,że to moje dziecko... - zmartwiłaś się
- Hej...Głowa do góry! Nie masz się czym smucić. Sam chciałbym mieć taką córeczkę. - uśmiechnął się po raz kolejny patrząc w stronę wózka. Zamyśliłaś się na chwilę,jednak z głębokich refleksji wyrwał Cię gest ze strony Liama. Chłopak objął Cię swoim umięśnionym ramieniem.
- Nad czym tak myślisz? Stało się coś? - zapytał po chwili odsuwając się od Ciebie.
- Po pierwsze,to było nawet miłe kiedy mnie objąłeś. - uśmiechnęłaś się zadziornie. Jednak zbladłaś na samą myśl,o tym co miałaś zamiar mu powiedzieć. - Liam...
- Tak? - odpowiedział powtarzając gest sprzed paru minut
- A co,gdyby wszystko nam czym Ci tak bardzo zależy przepadło,zniknęło bez śladu? - zapytałaś wpatrując się w jego cudowne tęczówki.
- Nie ma takiej możliwości. - popatrzyłaś na niego ze zdziwieniem. - A nawet jeśli jest,to nie dopuszczam takiej opcji do świadomości. Czego życzę również Tobie.
- Ale ja pytam naprawdę. - dodałaś niepewnie
- A ja odpowiadam... - szturchnęłaś go,a on tylko się uśmiechnął. - Wszystko na czym mi zależy mam przy sobie...
Nie wiedziałaś co masz myśleć o tej odpowiedzi. Zastanawiałaś się przez chwilę we wspólnym milczeniu,czy jego odpowiedź dotyczyła Ciebie,czy czegoś innego. Jednak nie chciałaś wypytywać dalej. Kątem oka spojrzałaś na zegarek na swojej ręce.
- Miło się rozmawiało,ale na nas już niestety czas. Dziękuję za odnalezienie Nicole,opiekę nad nią, za szczerą rozmowę i za to,że mogłam Ci się wyżalić. Bardzo dziękuję i teraz ja mam u Ciebie dług wdzięczności,o którym będę pamiętała. Mam nadzieję,że się jeszcze spotkamy. Do zobaczenia. - miałaś już odchodzić,kiedy poczułaś,że Liam łapie Cię za nadgarstek. Odwróciłaś się i stałaś prosto przed nim. Wasze twarze dzieliły milimetry. Czułaś jego oddech na swoim policzku.
- Nie myśl sobie,że aż taki niewychowany ze mnie człowiek. Odprowadzę Was do domu,żebym miał pewność,że nic wam nie jest. Nawet nie próbuj się wykręcać,bo to i tak Ci się nie uda. - ominął Cię i w wolnym tempie zaczął pchać wózek z malutką w środku. Wyglądał jak prawdziwy tato z dzieckiem na spacerze. Żałowałaś tylko,że to nigdy nie będzie tato Twoich dzieci. Chciałaś mu powiedzieć jak uroczo wygląda jednak się nie ośmieliłaś.
- Dziwi mnie to... - zatrzymaliście się na chwilę. - Jesteś miły,odpowiedzialny,troskliwy i mogłabym jeszcze długo tu wymieniać,a całe popołudnie spędziłeś ze mną. Ze zwykłą dziewczyną, o której prawie niczego nie wiesz. Mało tego zajmowałeś się moją siostrzenicą. Nie wolałeś spędzić tego czasu z kimś na kim Ci zależy?
- Niezwykłość tkwi w prostocie. Może i myślisz,że jesteś zwyczajną nastolatką,ale dla kogoś będziesz kiedyś wielką tajemnicą,którą będzie chciał poznać. - powiedział jak dla Ciebie,bardzo poetycko. - Miałem dziewczynę,ale ona szalała tylko za moim portfelem,nie za moją osobą. Spędzenie dzisiejszego dnia w waszym towarzystwie było czymś,czego potrzebowałem już od dłuższego czasu. Ty widzisz we mnie Liama,chłopaka,który pomimo wielkiej sławy pragnie ułożyć sobie normalne życie,a nie sławnego i bogatego wokalistę z zespołu One Direction...Teraz już rozumiesz? Ludzie zadają się ze mną tylko z powodu moich pieniędzy...
- Nie przejmuj się nimi. - poklepałaś chłopaka w ramię. - Znajdziesz kiedyś tę jedyną,która pokocha Cię za to jaki jesteś,a nie kim jesteś.
Po 15 minutach staliście przed Twoim domem. Liam chciał już odchodzić,ale tym razem to Ty go zatrzymałaś. Złapałaś chłopaka za rękę. Odwrócił się,swoim policzkiem pocierając lekko o Twój.
- Nie bardzo wiem jak mam Ci się odwdzięczyć. - zniżyłaś swój głos. - Jeśli masz czas i chęć oczywiście,zapraszam na kawę.
- Dziękuję,ale nie chcę Ci sprawiać kłopotu. - odmówił
- To żaden kłopot,a raczej przyjemność. No już,nie daj się prosić. - zaprzeczyłaś
- W takim razie z wielką ochotą. - uśmiechnął się. Weszliście do domu. Pierwsze co zrobiłaś to zaniosłaś Nicole do łóżka w Twoim pokoju. Następnie zeszłaś na dół i zaparzyłaś kawę. Rozmawialiście na różne tematy,co chwilę się śmiejąc,jednak cicho aby nie obudzić małej.

...Miesiąc później...

Od czasu waszego poznania spotykaliście się codziennie,ale wyłącznie jako dobrzy przyjaciele. Zawsze czułaś coś do Payne'a,jednak nie chciałaś mu o tym powiedzieć,bo bałaś się,że to mogłoby zniszczyć waszą przyjaźń.
Tego dnia,jak i każdego innego wybierałaś się na spotkanie z przyjacielem,na które zabierałaś Nicole. Twoja siostra wraz z matką pojechały na jakieś zakupy,a Ty obiecałaś,że zajmiesz się małą. Choć była dopiero godzina 15:00,a z Liamem byłaś umówiona na 16:30 zaczęłaś się ubierać. Na miejscu stawiłaś się kilka minut przed 16:00. Jednak ku Twojemu zaskoczenie chłopak już na Ciebie czekał. Podeszłaś do niego i na przywitanie pocałowałaś go w policzek. On postąpił tak samo. Chociaż znaliście się krótko darzyliście się bezgranicznym zaufaniem. Po kilku minutowej wymianie zdań,Liam wyciągnął z kieszeni swojej marynarki średniej wielkości pudełko. Otworzył je i wyciągnął z niego prześliczny naszyjnik. Następnie odgarnął Twoje włosy i zapiął go na Twojej szyi. Popatrzyłaś na niego,a on wzruszył tylko ramionami.
- Jej...Jest cudowny,ale wybacz,nie mogę go przyjąć. To za drogi prezent abyś tak po prostu mi go dał. - zaczęłaś się sprzeciwiać
- Nie marudź. - uśmiechnął się. - Podoba Ci się?
- A myślisz,że nie? On jest przepiękny... - zachwycałaś się
- W takim razie nie ma innej możliwości,musisz go wziąć. - dodał,a Ty w ramach podziękowań pocałowałaś go po raz drugi w policzek i wyszeptałaś wprost do jego ucha słowa wdzięczności. Nicole,która dotychczas siedziała w wózku zaczęła się niecierpliwić. Wspólnie postanowiliście pójść na plac zabaw. Tyle,że tym razem nie miałaś w planach czytać książki. Doszliście na miejsce po paru minutach. Pierwsze co zrobiliście to lepienie zamku z piasku. Zajęło wam to trochę czasu,bo Twoja siostrzenica ciągle burzyła to co było już gotowe. Spędziliście tak już grubo ponad dwie godziny,gdy nagle odezwał się Twój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Rozmowę zaczęłaś z uśmiechem na ustach,a kiedy ją kończyłaś mina Ci zrzedła. Liam dostrzegł smutek w Twoich oczach i do razu podszedł do Ciebie. Mała bawiła się nadal w piaskownicy,a wy usiedliście na pobliskiej ławce. Po Twojej twarzy płynął potok łez.
- [T.I.] co się stało? - zapytał z przejęciem w głosie
- Dzwonili ze szpitala. Moja mama z siostrą miały wypadek samochodowy. One...one nie żyją. - ostatnie zdanie nie mogło przejść Ci przez gardło
- Jezu...Tak mi przykro. - starał się,aby Cię pocieszyć. - Mogę wam jakoś pomóc?
- Liam... - wyszeptałaś jego imię. - Wiesz co to dla nas znaczy? Zostałyśmy same. Nie mamy już nikogo. Mój ojciec nie żyje już od kilku lat,a tato Nicole,gdy dowiedział się o ciąży uciekł. Nikt nam nie pomoże. Zostałyśmy na tym świecie zupełnie same... - załkałaś
- Nie możesz tak mówić. - chłopak ujął Twoją twarz w swoje dłonie,zmuszając Cię tym samym,abyś spojrzała w jego tęczówki. - Nie zostałyście same. Zrobię wszystko żebyście były szczęśliwe. Zespół też wam pomoże.
- Proszę Cię,nie mów tak skoro wiesz,że nie będziesz w stanie tego zrobić. Teraz Nicole będzie pod moją opieką,a Ty i tak niedługo ułożysz sobie życie. Bez nas oczywiście....
- To Ty tak nie mów. Zawsze będę przy was,zawsze będę was wspierał. - przytulił Cię,dodając Ci otuchy.
- Jeśli chcesz to możesz pomóc nam już teraz. Chodź z nami do domu. Nie chcę tutaj dłużej siedzieć. - powiedziałaś wstając
- Oczywiście,ale jedziemy do mojego domu. W Twoim wszystko będzie Ci przypominało mamę. Zabierzemy od was najpotrzebniejsze rzeczy i zamieszkacie z nami. - zaproponował,a raczej stwierdził.
Postanowiłaś,że nie pojedziesz do szpitala. Nie chciałaś widzieć swojej mamy,ani siostry. Liam również się na to nie zgadzał,ponieważ jak twierdził,nie chciał narażać Cię na niepotrzebny stres. Zabrałaś ze swojego mieszkania rzeczy,których potrzebowałyście,a następnie udaliście się do domu w którym mieszkał zespół. Wszystkich chłopaków znałaś już osobiście. Gdy weszliście do domu, przywitałaś się z nimi,ale od razu udałaś się do pokoju Liama,w którym miałyście spać. Chłopak przygotował miejsce do spania dla Ciebie i Nicole,a sam powiedział,że przenocuje w pokoju obok. Opowiedział również całą historię Harremy,Louisowi,Zaynowi i Niallowi,którzy przyszli złożyć Ci kondolencje.
Wieczorem,kiedy Twoja siostrzenica już spała Ty poszłaś wziąć prysznic. Gdy wyszłaś z łazienki obok śpiącej Nicole siedział Liam. Widząc Ciebie wstał i Cię przytulił,a kolejny ''strumień'' łez popłynął wprost na jego koszulkę. Nie przejmował się tym. Chciał już wychodzić,ale Ty zatrzymałaś go słowami :
- Proszę,nie zostawiaj nas samych. Wiem,że to może głupio zabrzmieć,ale chcę żebyś tę noc spędził tutaj,przy nas...
- Oczywiście,jeśli tego chcesz. - wyszeptał. - Musimy porozmawiać.
Przestraszyłaś się na te słowa,jednak kiwnęłaś głową w odpowiedzi,że nie masz nic przeciwko. Usiedliście na kanapie,cały czas patrząc na Nicole.
- Posłuchaj mnie uważnie. - zaczął. - Nie chcę żebyś pomyślała,że to z litości. Już od dawna coś do Ciebie czuję. Wiem,że mówię to w najmniej odpowiednim momencie,ale myślę,że to może Ci pomóc w przejściu tego trudnego okresu. Może nie czujesz tego samego do mnie,ale...
- Nie mów nic więcej. - przerwałaś mu. - Też Cię kocham. Nie sądzę,żebyś mówił to w nieodpowiednim momencie,cieszę się,że to powiedziałeś,to naprawdę podbudowało mnie...
Tym razem to chłopak Ci przerwał,ale nie słowami,a czynami, Pocałował Cię namiętnie w usta. Wtedy po raz pierwszy od kilku godzin się uśmiechnęłaś. Po chwili położyliście się do łóżka i w objęciach chłopaka zasnęłaś.
Nadszedł dzień pogrzebu Twoje matki i siostry. Nie spałaś już od 6:00,choć pogrzeb miał się rozpocząć dopiero o godzinie 10:30. Wygramoliłaś się z łóżka,tak żebyś nie obudziła Liama i Nicole. Zeszłaś na dół do kuchni,aby zaparzyć sobie kawę. Jak się okazało nie byłaś jedynym rannym ptaszkiem w tym domu. Ku Twojemu ogromnemu zaskoczeniu na nogach o tej porze był już Zayn. Gdy tylko chłopak Cię zobaczył od razu przyjaźnie się uśmiechnął i podszedł całując w policzek na powitanie. Usiadłaś przy stole naprzeciw bruneta. Chwilę siedzieliście w milczeniu,a przez Twoją głowę przelatywały wszystkie te momenty,które spędziłaś z mamą i starszą siostrą.
- Głupio mi o to pytać,ale jak się trzymasz? - zapytał przerywając ciszę.
- A jak mam się czuć? - odpowiedziałaś z wyrzutem. - Nie mam już nikogo,oprócz tej małej na górze.
- Jak możesz tak uważać? - wydawał się być oburzony. - Fakt,masz Nicole,ale oprócz niej wspiera Cię Liam no i oczywiście całe One Direction. To mało?
- Wiem,wiem...Jestem egoistką. Dziękuję,że nam pomagacie,to wiele dla nas znaczy. - chciałaś uśmiechnąć się przez łzy spływające po Twoich policzkach.
- Nie płacz. - Zayn otarł łzy. - Nie zamierzamy kończyć Ci pomagać. Cały zespół idzie dzisiaj na pogrzeb.
- Dziękuję Wam. - wyszeptałaś,przytulając się do chłopaka.
Zanim się obejrzałaś była już 9:00. Wszyscy domownicy byli już na nogach. Przed chwilą zjedliście śniadanie. Nicole zajmował się wujek Harry i Niall,Louis z Zaynem sprzątali po posiłku,a Ty z Liamem byliście w swoim pokoju wybierając ubrania jakie założycie. Ty postanowiłaś ubrać się w czarną sukienkę do kolan,do tego czarna marynarka,buty na obcesie i czarna torebkę na ramię. Twój chłopak postanowił założyć,czarny garnitur,do tego białą koszulę i czarny krawat. Tak jak on,ubrać się mieli pozostali chłopcy z zespołu. Małej miałaś zamiar ubrać ciemnogranatową sukienkę. Czas jaki pozostał do pogrzebu minął wszystkim dość szybko. Msza ciągnęła Ci się w nieskończoność,a kiedy nadeszły obrzędy na cmentarzu nie mogłaś już wytrzymać,jak małe dziecko rozpłakałaś się. Zresztą nie Ty jedna. Liam wraz z całym zespołem widząc jak bardzo cierpisz,również wylał nie jedną łzę. Nie chciałaś patrzeć jak trumny Twoich bliskich są zakopywane. Odwróciłaś się w stronę trzymającego w swojej prawej ręce małą Nicole,która nie bardzo wiedziała co się dzieje,Liama. Chłopak pozwolił abyś wypłakała się mu w koszulę. Drugą swoją rękę objął Ciebie. Wyglądaliście wtedy jak prawdziwa,kochające się rodzina.

...Rok później...

Właśnie mija pierwsza rocznica śmierci Twojej mamy i siostry. Przyzwyczaiłaś się już do braku tych dwóch ważnych dla Ciebie osób. Sąd przydzielił Ci pełne prawo do opieki nad Nicole. Drugim prawnym jej opiekunem jest nie kto inny niż Liam,od niedawna Twój narzeczony. Macie w planach ślub,ponieważ jesteś w trzecim miesiącu ciąży. Nicole zawraca się do was mamo i tato,ale kiedy trochę podrośnie opowiecie jak kim tak naprawdę jesteście. Jest wam razem bardzo dobrze. Liam bardzo kocha Ciebie i małą i za nic w świecie nie dał by was skrzywdzić. Swoje szczęście podzielacie również z zespołem,który zawiesił swoją karierę z powodu śmierci Twoich bliski. Była to wyłącznie ich decyzja. Zaplanowany już mają swój pierwszy koncert po rocznej przerwie,na który zostałaś już oficjalnie zaproszona...
~  nastolatka,która całe życie poświęciła 5 chłopakom,dzięki którym zrozumiała sens bycia i uwierzyła w siebie i ludzi

#4


      Razem z moją grupą gangsterską, w której byłam hersztem umówiłam się na 21.30 pod budynkiem mojej polonistki. Zjawili się wszyscy oprócz Rufusa.
-Kamil!- Zawołałam przyjaciela Rufusa, mojego zastępcę i zarazem dobrego znajomego.
-Tak?- Odpowiedział chłopak na moje wezwanie. Kamil wyglądał jak każdy z naszego, liczącego 11 osób gangu. Miał luźne dżinsy, zieloną chustkę włożoną w tylną kieszeń, bluzę z kaptórem i kominiarkę. Była ona niezbędna do naszego planu.
-Gdzie Rufus?
-Nie mogę powiedzieć...-skrzywił się chłopak
-Aha, a czy wiesz że w zasadach naszego gangu znajduje się wyraźny punkt że na moje wyzwanie masz odpowiadać mi wszystko o wszystkich?- TO było pytanie retoryczne. Mimo to że każdy w moim mieście się mnie bał to i tak nie grzeszyłam urokiem osobistym i moim a-iku.
Kamil odpowiedział mi ciszą...
                                                               Plan nr.125
           1. Zakraść się pod dom polonistki- pani Zasranieckiej
           2. Wymalować Grafiti na całej ścianie jej budynku ( coś w stylu HWDP)
           3. Zniknąć nie zauważenie
Oczywiście musiałam tłumaczyć niektóre punkty bo dla większej części głupoli w moim gangu była ona nie niezrozumiała.
Wybiła 21.30 ruszyliśmy do akcji. Rufusa dalej nie było. Pewnie szlajał się gdzieś z drinkiem w dłoni, albo miał kaca.
Na początku założyliśmy kominiarki, potem za pomocą naszych "mądrych" umysłów odnaleźliśmy
podany adres, który mój przyjaciel znalazł w internecie. Zaczęliśmy malować grafiti na ścianach miejskiego budynku, malowalibyśmy dalej gdyby nie to że ktoś zaczął wołać:
- Tu są! Nie dajcie im uciec!- krzyczał jeden z ludzi którzy szli w naszym kierunku. Nie widziałam dokładnie kto to bo blask latarki zamazał mi obraz.
Zaczęłam uciekać w przeciwnym kierunku, a cały gang za mną. Wpadłam na jakiegoś chłopaka: czarne włosy ustawione na "jeża" wygolone koło uszu, mulat z brązowymi głębokimi oczami, w które patrzyłam się przez dłuższy czas. Ocknęłam się dopiero wtedy kiedy zaczął coś do mnie mówić.
- [T.I.] , uciekajcie do sklepu pani Basi, tam za rogiem...Wiesz gdzie...
- Tak wiem, Znamy się?
- Tak to ja Rufus! A teraz uciekaj!
***
-Mineło już 5 miesięcy od naszej ucieczki, sprzed domu pani Zasranieckiej. TO moja nauczycielka polskiego.- pisałam w swoim pamiętniku- Pani Zasraniecka wzięło się od tego że działała nam na nerwy. Dostawaliśmy same pały, uwag i nagany. Rufusa nie widziałam ani razu, nasz kontakt się urwał.-Skończyłam zapiskiem jak bardzo kocham mój pamiętnik, napisałam datę i numer wpisu.
-Ooooo sme-s- powiedziałam sama do siebie słysząc dźwięk mojego telefonu.

             SPOTKAJMY SIĘ DZISIAJ PRZED NASZĄ BAZĄ O 16.30
                                                              RUFUS.
Bardzo się ucieszyłam na widok sms-a. Odrazu myślałam w co się ubrać. Ubrałam żółtą sukienkę, czarne baleriny, czarną torebkę i jeszcze różne dodatki. O wyznaczonej porze byłam już na miejscu. Zobaczyłam zbliżającego się do mnie człowieka. Przywitałam się z Rufusem. Opowiedział mi co zrobił przez ostatnie 4 i pół miesiąca. Okazało się że mój wymarzony "chłopak" ( no bo przecież jako herszt nie powinnam odczuwać takich uczuć jak wstyd, miłość itp. ) zmienił imię na Zayn! Byłam w szoku, w myślach zadawałam sobie pytania- Po co? Dlaczego to zrobł? Jakiąś godzinę później znałam już całą historię. Rufus zmienił imię na Zayn Malik, bo zaraz po ratowaniu nas trafił za to za kratki. Mówił mi o swoich planach na przyszłość, o swoich marzeniach związanych z karierą muzyczną i ze mną. Byłam w wielkim szoku, łezka popłynęła mi z oczka spływając po moim policzku. Zayn chciał mieć mnie tylko dla siebie. Więc poprosił żebym została jego dziewczyną...
***
2 lata później...
Mój chłopak... przepraszam mój narzeczony zakończył już swoją przygodę w x-factorze. Ja  poznałam bardzo ciekawych 4 chłopaków z jego zespołu- Nialla, Harrego, Louisa i Liama. Każdy był kochany i wyjątkowy, ale nikt nie zastąpiłby mi mojego ukochanego...
~ Martyna

#5

Louis : Harry zjadł mi marchewkę ną czarną godzinę!
Harry : No i co z tego?
Louis : To z tego, że chce zjeść marchewkę !
Harry : No weź chyba nie zaczniemy się przez to kłucić?
Louis : Ok, ale oddaj mi marchewkę .
Harry : Mam ci ją zwymiotować?
Louis : Nie ważne co zrobisz ! Chce ją odzyskać ..

TT: @_MartinaStyles

#6


- [t.i], daj spokój. Minął już miesiąc, otrząśnij się. Poznaj kogoś – zaśmiałaś się. 
- [i.t.p.] ja już ci mówiłam, jak kogoś poznam, to dam znać – uśmiechnęła się w stronę zatroskanej przyjaciółki. Ona lustrowała cię wzrokiem jakby chciała odgadnąć co tam kombinujesz. W końcu się poddała: 
- Idę po kawę do budki, też chcesz? 
- Możesz mi przynieść – uśmiechnęłaś się promiennie. Patrzyłaś jak się oddala, zostając sama przy małym stoliku w cieniu ogromnego drzewa. Zamyśliłaś się i nawet nie zauważyłaś jak usiadł naprzeciwko ciebie jakiś nieznajomy chłopak. 
- Hej – wytrącił cię z zamyślenia. Był uśmiechnięty od ucha do ucha i patrzył się na ciebie tymi roześmianymi oczami. 
- Hej – powiedziałaś niepewnie. 
- Eee… jestem Liam, pewnie to zabrzmi dziwnie, ale dasz mi swój numer telefonu? – spojrzałaś na niego pytająco. – Widzisz – zaczął się tłumaczyć. – mam bardzo dowcipnych kolegów i wkręcili mnie w zakład. 
- Jaki zakład? – podtrzymywałaś rozmowę zaciekawiona. 
- Eee… - zastanawiał się jak to ubrać w słowa. – uważają, że nie jestem na tyle odważny by podejść do dziewczyny i zapytać ją o numer – uśmiechnął się, a ty się zaśmiałaś, był naprawdę słodki. 
- A jednak tu jesteś – sięgnęłaś po karteczkę, napisałaś na niej numer telefonu i podałaś mu ją. – Wygrałeś zakład – uśmiechnęłaś się promiennie. 
- Hm… ale to mi nie wystarcza – odrzekł nie ruszając się z miejsca. Zachęciłaś go gestami by kontynuował wypowiedź. – Dasz się gdzieś zaprosić? – rzucił w twoją stronę łobuzerski uśmiech. Nie mogłaś mu odmówić, patrzył na ciebie tymi swoimi brązowymi oczętami. Po chwili, oboje zauważyliście jak koledzy Liam’a wołają go do siebie, on zrezygnowany wstał i położył przed tobą kopertę. 
- Mam nadzieję, że przyjdziesz – zauważyłaś zbliżającą się przyjaciółkę. – O, i weź koleżankę. – uśmiechnął się, przeszedł kilka kroków i dodał: Zapomniałem spytać jak masz na imię!? 
- [t.i] – zaśmiałaś się. 
- A więc do zobaczenia [t.i]! – pomachałaś mu na pożegnanie i sięgnęłaś po zawartość koperty. Wtedy podeszła do ciebie [i.t.p] z dwiema kawami. 
- Ty wiedz kto to był?! – zawołała podekscytowana, spojrzałaś na nią. – Liam Payne! 1/5 One Direction! Uwielbiam ich! – w tym momencie wyciągnęłaś dwie V.I.P.’owskie wejściówki na koncert. 
- No to wychodzi na to, że idziemy dzisiaj na koncert – uśmiechnęłaś się, machając koleżance wejściówkami przed nosem. Ona wzięła swoją i zaczęła skakać z radości. 
* * * 
Tuż po koncercie udałyście się na After Party dla przyjaciół. Miejsce robiło ogromne wrażenie. [i.t.p] wariowała na punkcie wszystkiego co miało związek z 1D. Po jakiś 15 minutach straciła ja z oczu, ale w rekompensatę pojawił się Liam. 
- Czemu mi nie powiedziałeś? – spytałaś na ‘powitanie’. 
- Nie skojarzyłaś mnie, chciałem żeby tak zostało. Miło jest jak rozmawiasz z dziewczyną, która nie mdleje za każdym razem kiedy coś do niej powiesz – zaśmiał się, a ty razem z nim. – Jak się bawisz? 
- Naprawdę fajny koncert, moja przyjaciółka była wniebowzięta – uśmiechnęłaś się, Liam natomiast zrobił taka minę jakby nie tej odpowiedzi oczekiwał. 
W tym momencie zabrzmiała dobrze ci znana piosenka. Chłopak zauważył twoje poruszenie na dźwięk muzyki i zaprosił cię do tańca. Zaczęła się zastanawiać dlaczego nie możesz mu odmówić. Zaprowadził cię na środek parkietu i wziął w objęcia. Przez chwilę kołysaliście się w rytm piosenki. Po chwili przysunął się bliżej oparł głowę o twoje czoło i trwaliście tak zbliżając się coraz bliżej siebie. Coś było w tym chłopaku co nie pozwalało ci się oddalić. W pewnym momencie  Liam zbliżył się tak, że złączył wasze usta w pocałunku. Nie odepchnęłaś go, wręcz przeciwnie. Cieszyłaś się chwilą. Dzięki niej wiedziałaś, że to właśnie ten. 
* * * 
Dzięki temu niecodziennemu zdarzeniu, obchodzicie właśnie swoją 3 rocznicę. Tak właśnie. Co dzień budzisz się szczęśliwa obok swoje męża, tego jedynego na świecie, a w pokoju obok przesiaduje wasza córeczka tak podobna do ciebie. Oczy oczywiście odziedziczyła po tatusiu.






2 komentarze:

  1. Mój jest ...
    Ale to mój stary tt @_MartinaStyles
    To mój nowy : @Martina_NHoran

    OdpowiedzUsuń