niedziela, 9 grudnia 2012

#Fourty-Three



-Jesteś pewien??
-Tak, Horan. Boisz się bardziej niż ja.- zaśmiał się Liam.
-Sorry, ale wiesz, to nie jest zmywalne..
-Niall..
-Może ja pójdę coś zjeść..
-Mógłbyś..- Payne wzniósł oczy do góry w geście bezradności. Był pewien tego, co chciał zrobić. Myślał o tym od bardzo długiego czasu. Poza tym Louis się odważył, więc dlaczego on miałby stchórzyć?
„A więc to tutaj.” Następnego dnia Liam stanął przed wielkim budynkiem, który polecił mu Hazza. Odetchnął głęboko i popchnął wielkie drzwi. Do pomieszczenia prowadziły schody, których wydawało się być nieskończenie wiele. Na kolejnych drzwiach była wywieszka  z godzinami otwarcia. Payne ponownie wziął głębszy oddech, po czym pewny siebie wszedł do środka. Ściany były pokryte niesamowitymi rysunkami i zdjęciami wykonanych dzieł. Niektóre  z nich zapierały dech. Po dłuższej chwili wzrok chłopaka padł na ladę. A dokładniej na dziewczynę, która z nią stała.
Średniego wzrostu brunetka, z lokami do połowy pleców. Ku jego zdziwieniu, nie było bardzo wytatuowana. Przeglądała katalog z tatuażami i żuła gumę. „Już wiem, dlaczego Hazza tak często tutaj przychodzi”
Uśmiechnął się do siebie i zbliżył do lady. Dziewczyna podniosła głowę i uśmiechnęła się.
-W czym mogę pomóc?
-Zgadnij . – mrugnął
-Jaki wzór?
-Napis.
-Yhm.- zanotowała na wolnym skrawku papieru, po czym wyjęła książkę, otwarła na pierwszej stronie i podsunęła klientowi.-wybierz czcionkę.-Liam obejrzał kilka tron.
-Co polecasz?
-Nie mogę mieć wpływu na twój tatuaż, ale osobiście podoba mi się ten.- pokazała ozdobną , ale nie przesadzoną czcionkę. Liam przyjrzał jej się chwilę.
-Masz rację, jest świetna.
-Jesteś pewien?
-Oczywiście.- zaśmiał się i oddał dziewczynie książkę.-Jestem Liam.- podał jej rękę.
-Kristen. Miło mi.- Kris po raz kolejny się uśmiechnęła.
-Mi również. Śliczne imię..-dziewczyna zarumieniła się.
-Dzięki.. Usiądź. Zaprojektuję tatuaż.
-To może ja się przejdę.
-Spoko.-odparla obojętnie, a Payne wyszedł. Kristen usiadła, włączyła lampkę i chwilę zastanawiała się zanim dotknęła ołówkiem kalki. Poszło jej szybko. Po 10 min. Liam wrócił.
-Proszę..-Kris podniosła głowę , a Liam postawił na ladzie kubek z parującą kawą.
-Dzięki, ale…
-Żadne ale. –zaśmiał się i oparł o ladę , popijając swój napój-I jak ci idzie?
-W sumie… już skończyłam- wstała i podsunęła mu papier.
-Cudo! Dzięki- uśmiechnął się słodko do dziewczyny.
-Podziękujesz mi, jak będzie już po wszystkim.- Kristen chwyciła kubek , upiła łyk kawy i poszła przyszykować stanowisko. Po chwli Liam siedział ze wzorem odbitym na jego ręce i obserował uważnie jak Kris zbliża igłę do jego skóry. Cały czas czuł ból , ale nie zwracał na niego najmniejszej uwagi. Kris była delikatna. Bawiło go jej skupienie na twarzy.
-Co oznacza ten tatuaż?- zapytała kończąc.
-Oprócz mojej rodziny jest jeszcze kilka ważnych dla mnie osób, na których zawsze mogę polegać.
-Aha..- uśmiechnęła się. Jednak w swojej głowie usłyszała wredny głosik: „pewnie chodzi mu o dziewczynę”
-Chodzi mi o kumpli.- odparł szybko widząc niezręczność, malującą się na twarzy dziewczyny.
-Muszą być naprawdę ważni , jeżeli poświęcasz im pierwszy tatuaż.
-Jesteśmy razm w zespole. One Direction.
-Serio?- przerwała tatuowanie-Kojarzę cię, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Fanka?
-Sorry, ale nie ten typ muzyki.- wróciła do pracy.- nie żeby coś, ale mnie to nie kręci.
-Spoko.
                Po skończonej robocie „dzieło” Kristen na skórze Liam’a wyglądało niesamowicie.
  Przez kilka kolejnych dni Liam utrzymywał w miarę stały kontakt z Kris.
  Któregoś dnia, dziewczyna siedziała ze słuchawkami w uszach i nogami na krześle obok. Czego słuchała? „I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me…”
Nagle drzwi do salonu tatuażu otwarły się , a w nich stanęli niespodziewani goście.
-Malik! Hazza!- podbiegła do chłopaków. Po chwili za nimi weszli Lou, Niall..
-Tommo! Niall! Liam!!- na widok ostatniego ucieszyła się najbardziej.
-W czym wam pomóc?
-Tatuaż. Oto gotowy wzór.-Liam podał kartkę i delikatnie musnął palce dziewczyny.
-Uzależniasz się od tego. – zaśmiała się kilka chwil później, gdy Liam siedział już na fotelu.
-On się uzależnia. Ale od ciebie- powiedział Lou, a reszta się zaśmiała. Zarumieniła się, ale zrobiło ci się miło. Liam uderzył się głośno w czoło.
-A ten tatuaż jakie ma znaczenie?
-Szczerze? Chyba takie jak poprzedni. Tylko zastanawiam się, dlaczego poświęcam go tym debilom- spojrzał na chłopaków, po czym wszyscy wybuchnę li śmiechem.-Wolałbym go poświęcić tobie.
-Po co go marnować?
-Bo się w tobie zakochałem-Kris z zaskoczenia prawie nie wyjechała poza kontur szkicu. Spojrzała na chłopaka z niedowierzaniem.-Serio. –odparł na co ty mimowolnie się uśmiechnęłaś. Po skończonym tatuażu, Liam podziękował ci czułym pocałunkiem.

__________________________________________________
Nie wiem jak wam , ale mnie to się to średnio podoba Haha ;D Ale coś dodać trzeba ;D ♥♥

czwartek, 6 grudnia 2012

#Fourty-Two


Znacie ten ból, kiedy osoba dla, której jesteście gotowi oddać życie jest zdolna do tego samego, ale nie dla Ciebie? Kiedy osobą, którą darzysz cholernie wielką miłością czerpie od Ciebie rady po każdej kłótni ze swoją druga połówką, prosi o pomoc w wyorze prezentu na rocznicę, czy urodziny? Kiedy te oczy, które sprawiają, że jesteś w stanie się unosić przenikając przez inne ciało? Tak właśnie wyglądało moje życie. Każdego dnia słyszałam jaka to Elenor jest kochana i cudowna. Za każdym razem moje serce rozpadało się na miliony kawałów. Wiem, że moja miłość nigdy nie zostanie odwzajemniona, a mimo to nie  umiem o niej zapomnieć, zakochać się w kimś innym. 
Każdy ma swoją drugą połówkę, ale ja zostałam źle dopasowana. 
- [T.I] mam do Ciebie sprawę – zawołał wchodząc do mojego mieszkania. 
- Zawsze do usług – uśmiechnęłam się zeskakując z parapetu, na którym siedziałam przemyślając nad wszystkim. 
- Chodź gdzieś ze mną – złapał mnie za rękę, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, ale opanowałam się i poszłam za nim. Przez całą drogę nie chciał mi powiedzieć gdzie i po co jedziemy. Powiedział tylko, że to dla niego bardzo ważne, a do tego potrzeba mu moja pomoc. 
Po półgodzinnej jeździe zatrzymał się pod sklepem jubilerskim. Zaprowadził mnie do środka i oznajmił.
- [T.I] chcę oświadczyć się Elenor, a kompletnie nie wiem jak to zorganizować. Nie wiem jaki pierścionek wybrać, tu jest ich za dużo. Proszę pomóż mi – wyszeptał błagalnie. 
- Jasne – uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam w kierunku gablotki z biżuterią, by ukryć swoje załzawione oczy. Przyglądałam się pięknym pierścionkom zaręczynowym i marzyłam, żeby to Lou kiedyś mi taki podrałował. Jednak wiedziałam, że moje marzenia są nic nie wartymi wymysłami, bo on właśnie wybierał jeden z nich dla swojej dziewczyny. Jedna łza powolnie spłynęła po moim policzku. Otarłam ja kciukiem. 
- Może ten? – wskazałam na przepiękny złoty pierścionek z brylantowym oczkiem – Co myślisz?
- Jest piękny – uśmiechnął się i musnął mój policzek – Poproszę ten – wskazał ekspedientce. 
- Lou ja muszę już iść – szepnęła mu na ucho kiedy kobieta poszła zapakować pierścionek – Zabierz ją do restauracji na kolację, kup wielki bukiet czerwonych róż – uśmiechnęłam się sztucznie, by się nie rozpłakać – Powodzenia. 
- [T.I] dziękuję za pomoc – przytulił mnie. Wyszłam. Podążałam między płatkami śniegu i ludźmi gnającymi przed siebie. Byłam w tłumie ludzi i czułam się potwornie samotna, a mijające mnie osoby nawet nie przykuwały uwagi do moich czerwonych od łez oczu i rozmazanego tuszu. Nie wiem ile czasu błąkałam się po ulicach, ale ściemniało się i dotarłam do swojego mieszkania. Doprowadziłam się do porządku i przebrałam w wygodniejsze ubrania. Czerwono-zółto-pomarańczowe lampki choinki rozświetlały pokój, a ja z kubkiem kakao skupiłam wzrok na obrazach za oknem, a łzy spływały po moich policzkach. Czułam się zagubiona, pusta jakbym straciła część siebie, a on przecież on nie odszedł tylko miał się ożenić. Jednak wiedziałam, że Eleanor nie przepada za mną i za wszelką cenę będzie utrudniać mi kontakty z Louim. Dlaczego mnie musiało spotkać takie nieszczęście? Dlaczego nie mogłam zakochać się w kimś kto pokocha mnie? Życie jest za trudne. Upiłam łyk kakao i spojrzałam na zegarek 10.49PM Pewnie już po wszystkim – pomyślałam i znów naszła mnie kolejna fala płaczu. Wyłączyłam się z otoczenia. Miałam nadzieję, że z czasem to uczucie mi przejdzie. Rozum mnie do tego przekonywał, ale niestety serce cały czas stało przy swoim. Przy miłości do niego. Czas mijał, a mnie już było wszystko jedno. Nie miałam nadziei, chęci i motywacji. Wszystko stało się już obojętne. 
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? – usłyszałam męski głos, jego głos. Zlękłam się i upuściłam kubek trzymany w rękach – Dlaczego [T.I], dlaczego? – ponowił pytanie, a ja wbiłam w niego załzawione oczy nie mówiąc nic. 
- Eleanor się zgodziła? – zapytałam jak gdyby nigdy nic.
- [T.I] nie zmieniaj tematu – powiedział stał kilka centymetrów ode mnie przeszywając mnie tylko lazurowymi tęczówkami – Zadałem Ci pytanie.
- Nie wiem o co Ci chodzi – uśmiechnęłam się pusto. 
- Nie zgrywaj twardej – złapał moją rękę. Wysunęłam ją. 
- Louis ja naprawdę nie wiem o co CI chodzi – udałam z głupawym uśmiechem. 
- Do cholery jasnej dlaczego nie powiedziałaś mi, że mnie kochasz? – prawie wykrzyczał. Zamarłam – dlaczego? – dopytał tym swoim słodkim głosem. 
- Ta wiedza nie była Ci do niczego potrzeba – odwróciłam wzrok do okna, a łzy znów napłynęły – Po co miałam Ci o tym mówić skoro ty byłeś szczęśliwy? – zapytałam łamiącym głosem.
- Bo jesteśmy przyjaciółmi – szepnął. 
- Przyjaciółmi – prychnęłaś – Przepraszam Lou, ale nie mogę – złapałam sznurek od rolety – Skąd to w ogóle wiesz? – zapytałam.
- Nie ważne. Jak Ty sobie to wyobrażałaś? – zapytał.
- Normalnie. Ożenisz się z Eleanor, stworzycie szczęśliwą rodzinkę, zamieszkacie na przedmieściach w małym domku z pieskiem i swoimi ślicznymi dziećmi, a ja pójdę w odstawkę – szepnęłam patrząc się na jego twarz, a po mojej spłynęły łzy, bo ten scenariusz był tym o czym marzyłam – zestarzejecie się razem…
- [T.I] – dotknął mój policzek
- Lou lepiej będzie jak już pójdziesz – szepnęłam – przepraszam. Szczęścia z Twoją ukochaną.
- Nie [T.I] nigdzie nie idę – powiedział stanowczo – Nie mogę być szczęśliwy z moją ukochaną jeśli ona wygania mnie z mieszkania – powiedział wysyłając mi swój najpiękniejszy uśmiech. Przysunął się bliżej, a nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. Zbliżał się coraz bardziej
- Lou co ty robisz? – zapytałam.
- Csss – wpił się w moje usta z niespotykaną mi wcześniej delikatnością, uczuciem. Odwzajemniłam to. Mimo woli nie mogłam się powstrzymać. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale rzeczywistość czekała. 
- Lou co to miało znaczyć? – zapytałam. 
- Nie kocham Eleanor, próbowałem zakryć nią uczucie którym palę do Ciebie, bo myślałem, że ty kochasz Niall’a. Byłem głupi, że nic Ci nie powiedziałem. Kocham Cię od dawna [T.I] dziś on dopiero otworzył mi oczy, że ty także mnie kochasz – znów musnął moje usta – Kocham Cię.
- Ja Ciebie też – przytuliłam się do jego klatki piersiowej wsłuchując się w równomierne bicie jego serca, a jego ręka delikatnie gładziła moje włosy. 

____________
Tak mnie naszło na Lou dziś. Nie wiem dlaczego jest również z Happy End'em ale jakoś tak. Dziwny dzień,. Chyba moje dotychczasowe zamiłowania do Sad End'ów się zamroziły dziś na 'spacerze'  wiec przepraszam. Mam jednak nadzieję, że nie pogardzicie tym imaginem i go ocenicie bo to naprawdę ważne. To znak że zaglądacie an tę stronkę i to czytacie. 

PS. Avery ma szlaban nie wiem kiedy pojawi się na stronie, a Joyce ma problemy z dostaniem się na komputer, a imagina napisała. Mam nadzieję ze niedługo wszystko wróci do normy a jeśli nie.. coś wymyślę.