niedziela, 9 grudnia 2012

#Fourty-Three



-Jesteś pewien??
-Tak, Horan. Boisz się bardziej niż ja.- zaśmiał się Liam.
-Sorry, ale wiesz, to nie jest zmywalne..
-Niall..
-Może ja pójdę coś zjeść..
-Mógłbyś..- Payne wzniósł oczy do góry w geście bezradności. Był pewien tego, co chciał zrobić. Myślał o tym od bardzo długiego czasu. Poza tym Louis się odważył, więc dlaczego on miałby stchórzyć?
„A więc to tutaj.” Następnego dnia Liam stanął przed wielkim budynkiem, który polecił mu Hazza. Odetchnął głęboko i popchnął wielkie drzwi. Do pomieszczenia prowadziły schody, których wydawało się być nieskończenie wiele. Na kolejnych drzwiach była wywieszka  z godzinami otwarcia. Payne ponownie wziął głębszy oddech, po czym pewny siebie wszedł do środka. Ściany były pokryte niesamowitymi rysunkami i zdjęciami wykonanych dzieł. Niektóre  z nich zapierały dech. Po dłuższej chwili wzrok chłopaka padł na ladę. A dokładniej na dziewczynę, która z nią stała.
Średniego wzrostu brunetka, z lokami do połowy pleców. Ku jego zdziwieniu, nie było bardzo wytatuowana. Przeglądała katalog z tatuażami i żuła gumę. „Już wiem, dlaczego Hazza tak często tutaj przychodzi”
Uśmiechnął się do siebie i zbliżył do lady. Dziewczyna podniosła głowę i uśmiechnęła się.
-W czym mogę pomóc?
-Zgadnij . – mrugnął
-Jaki wzór?
-Napis.
-Yhm.- zanotowała na wolnym skrawku papieru, po czym wyjęła książkę, otwarła na pierwszej stronie i podsunęła klientowi.-wybierz czcionkę.-Liam obejrzał kilka tron.
-Co polecasz?
-Nie mogę mieć wpływu na twój tatuaż, ale osobiście podoba mi się ten.- pokazała ozdobną , ale nie przesadzoną czcionkę. Liam przyjrzał jej się chwilę.
-Masz rację, jest świetna.
-Jesteś pewien?
-Oczywiście.- zaśmiał się i oddał dziewczynie książkę.-Jestem Liam.- podał jej rękę.
-Kristen. Miło mi.- Kris po raz kolejny się uśmiechnęła.
-Mi również. Śliczne imię..-dziewczyna zarumieniła się.
-Dzięki.. Usiądź. Zaprojektuję tatuaż.
-To może ja się przejdę.
-Spoko.-odparla obojętnie, a Payne wyszedł. Kristen usiadła, włączyła lampkę i chwilę zastanawiała się zanim dotknęła ołówkiem kalki. Poszło jej szybko. Po 10 min. Liam wrócił.
-Proszę..-Kris podniosła głowę , a Liam postawił na ladzie kubek z parującą kawą.
-Dzięki, ale…
-Żadne ale. –zaśmiał się i oparł o ladę , popijając swój napój-I jak ci idzie?
-W sumie… już skończyłam- wstała i podsunęła mu papier.
-Cudo! Dzięki- uśmiechnął się słodko do dziewczyny.
-Podziękujesz mi, jak będzie już po wszystkim.- Kristen chwyciła kubek , upiła łyk kawy i poszła przyszykować stanowisko. Po chwli Liam siedział ze wzorem odbitym na jego ręce i obserował uważnie jak Kris zbliża igłę do jego skóry. Cały czas czuł ból , ale nie zwracał na niego najmniejszej uwagi. Kris była delikatna. Bawiło go jej skupienie na twarzy.
-Co oznacza ten tatuaż?- zapytała kończąc.
-Oprócz mojej rodziny jest jeszcze kilka ważnych dla mnie osób, na których zawsze mogę polegać.
-Aha..- uśmiechnęła się. Jednak w swojej głowie usłyszała wredny głosik: „pewnie chodzi mu o dziewczynę”
-Chodzi mi o kumpli.- odparł szybko widząc niezręczność, malującą się na twarzy dziewczyny.
-Muszą być naprawdę ważni , jeżeli poświęcasz im pierwszy tatuaż.
-Jesteśmy razm w zespole. One Direction.
-Serio?- przerwała tatuowanie-Kojarzę cię, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Fanka?
-Sorry, ale nie ten typ muzyki.- wróciła do pracy.- nie żeby coś, ale mnie to nie kręci.
-Spoko.
                Po skończonej robocie „dzieło” Kristen na skórze Liam’a wyglądało niesamowicie.
  Przez kilka kolejnych dni Liam utrzymywał w miarę stały kontakt z Kris.
  Któregoś dnia, dziewczyna siedziała ze słuchawkami w uszach i nogami na krześle obok. Czego słuchała? „I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me…”
Nagle drzwi do salonu tatuażu otwarły się , a w nich stanęli niespodziewani goście.
-Malik! Hazza!- podbiegła do chłopaków. Po chwili za nimi weszli Lou, Niall..
-Tommo! Niall! Liam!!- na widok ostatniego ucieszyła się najbardziej.
-W czym wam pomóc?
-Tatuaż. Oto gotowy wzór.-Liam podał kartkę i delikatnie musnął palce dziewczyny.
-Uzależniasz się od tego. – zaśmiała się kilka chwil później, gdy Liam siedział już na fotelu.
-On się uzależnia. Ale od ciebie- powiedział Lou, a reszta się zaśmiała. Zarumieniła się, ale zrobiło ci się miło. Liam uderzył się głośno w czoło.
-A ten tatuaż jakie ma znaczenie?
-Szczerze? Chyba takie jak poprzedni. Tylko zastanawiam się, dlaczego poświęcam go tym debilom- spojrzał na chłopaków, po czym wszyscy wybuchnę li śmiechem.-Wolałbym go poświęcić tobie.
-Po co go marnować?
-Bo się w tobie zakochałem-Kris z zaskoczenia prawie nie wyjechała poza kontur szkicu. Spojrzała na chłopaka z niedowierzaniem.-Serio. –odparł na co ty mimowolnie się uśmiechnęłaś. Po skończonym tatuażu, Liam podziękował ci czułym pocałunkiem.

__________________________________________________
Nie wiem jak wam , ale mnie to się to średnio podoba Haha ;D Ale coś dodać trzeba ;D ♥♥

czwartek, 6 grudnia 2012

#Fourty-Two


Znacie ten ból, kiedy osoba dla, której jesteście gotowi oddać życie jest zdolna do tego samego, ale nie dla Ciebie? Kiedy osobą, którą darzysz cholernie wielką miłością czerpie od Ciebie rady po każdej kłótni ze swoją druga połówką, prosi o pomoc w wyorze prezentu na rocznicę, czy urodziny? Kiedy te oczy, które sprawiają, że jesteś w stanie się unosić przenikając przez inne ciało? Tak właśnie wyglądało moje życie. Każdego dnia słyszałam jaka to Elenor jest kochana i cudowna. Za każdym razem moje serce rozpadało się na miliony kawałów. Wiem, że moja miłość nigdy nie zostanie odwzajemniona, a mimo to nie  umiem o niej zapomnieć, zakochać się w kimś innym. 
Każdy ma swoją drugą połówkę, ale ja zostałam źle dopasowana. 
- [T.I] mam do Ciebie sprawę – zawołał wchodząc do mojego mieszkania. 
- Zawsze do usług – uśmiechnęłam się zeskakując z parapetu, na którym siedziałam przemyślając nad wszystkim. 
- Chodź gdzieś ze mną – złapał mnie za rękę, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, ale opanowałam się i poszłam za nim. Przez całą drogę nie chciał mi powiedzieć gdzie i po co jedziemy. Powiedział tylko, że to dla niego bardzo ważne, a do tego potrzeba mu moja pomoc. 
Po półgodzinnej jeździe zatrzymał się pod sklepem jubilerskim. Zaprowadził mnie do środka i oznajmił.
- [T.I] chcę oświadczyć się Elenor, a kompletnie nie wiem jak to zorganizować. Nie wiem jaki pierścionek wybrać, tu jest ich za dużo. Proszę pomóż mi – wyszeptał błagalnie. 
- Jasne – uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam w kierunku gablotki z biżuterią, by ukryć swoje załzawione oczy. Przyglądałam się pięknym pierścionkom zaręczynowym i marzyłam, żeby to Lou kiedyś mi taki podrałował. Jednak wiedziałam, że moje marzenia są nic nie wartymi wymysłami, bo on właśnie wybierał jeden z nich dla swojej dziewczyny. Jedna łza powolnie spłynęła po moim policzku. Otarłam ja kciukiem. 
- Może ten? – wskazałam na przepiękny złoty pierścionek z brylantowym oczkiem – Co myślisz?
- Jest piękny – uśmiechnął się i musnął mój policzek – Poproszę ten – wskazał ekspedientce. 
- Lou ja muszę już iść – szepnęła mu na ucho kiedy kobieta poszła zapakować pierścionek – Zabierz ją do restauracji na kolację, kup wielki bukiet czerwonych róż – uśmiechnęłam się sztucznie, by się nie rozpłakać – Powodzenia. 
- [T.I] dziękuję za pomoc – przytulił mnie. Wyszłam. Podążałam między płatkami śniegu i ludźmi gnającymi przed siebie. Byłam w tłumie ludzi i czułam się potwornie samotna, a mijające mnie osoby nawet nie przykuwały uwagi do moich czerwonych od łez oczu i rozmazanego tuszu. Nie wiem ile czasu błąkałam się po ulicach, ale ściemniało się i dotarłam do swojego mieszkania. Doprowadziłam się do porządku i przebrałam w wygodniejsze ubrania. Czerwono-zółto-pomarańczowe lampki choinki rozświetlały pokój, a ja z kubkiem kakao skupiłam wzrok na obrazach za oknem, a łzy spływały po moich policzkach. Czułam się zagubiona, pusta jakbym straciła część siebie, a on przecież on nie odszedł tylko miał się ożenić. Jednak wiedziałam, że Eleanor nie przepada za mną i za wszelką cenę będzie utrudniać mi kontakty z Louim. Dlaczego mnie musiało spotkać takie nieszczęście? Dlaczego nie mogłam zakochać się w kimś kto pokocha mnie? Życie jest za trudne. Upiłam łyk kakao i spojrzałam na zegarek 10.49PM Pewnie już po wszystkim – pomyślałam i znów naszła mnie kolejna fala płaczu. Wyłączyłam się z otoczenia. Miałam nadzieję, że z czasem to uczucie mi przejdzie. Rozum mnie do tego przekonywał, ale niestety serce cały czas stało przy swoim. Przy miłości do niego. Czas mijał, a mnie już było wszystko jedno. Nie miałam nadziei, chęci i motywacji. Wszystko stało się już obojętne. 
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? – usłyszałam męski głos, jego głos. Zlękłam się i upuściłam kubek trzymany w rękach – Dlaczego [T.I], dlaczego? – ponowił pytanie, a ja wbiłam w niego załzawione oczy nie mówiąc nic. 
- Eleanor się zgodziła? – zapytałam jak gdyby nigdy nic.
- [T.I] nie zmieniaj tematu – powiedział stał kilka centymetrów ode mnie przeszywając mnie tylko lazurowymi tęczówkami – Zadałem Ci pytanie.
- Nie wiem o co Ci chodzi – uśmiechnęłam się pusto. 
- Nie zgrywaj twardej – złapał moją rękę. Wysunęłam ją. 
- Louis ja naprawdę nie wiem o co CI chodzi – udałam z głupawym uśmiechem. 
- Do cholery jasnej dlaczego nie powiedziałaś mi, że mnie kochasz? – prawie wykrzyczał. Zamarłam – dlaczego? – dopytał tym swoim słodkim głosem. 
- Ta wiedza nie była Ci do niczego potrzeba – odwróciłam wzrok do okna, a łzy znów napłynęły – Po co miałam Ci o tym mówić skoro ty byłeś szczęśliwy? – zapytałam łamiącym głosem.
- Bo jesteśmy przyjaciółmi – szepnął. 
- Przyjaciółmi – prychnęłaś – Przepraszam Lou, ale nie mogę – złapałam sznurek od rolety – Skąd to w ogóle wiesz? – zapytałam.
- Nie ważne. Jak Ty sobie to wyobrażałaś? – zapytał.
- Normalnie. Ożenisz się z Eleanor, stworzycie szczęśliwą rodzinkę, zamieszkacie na przedmieściach w małym domku z pieskiem i swoimi ślicznymi dziećmi, a ja pójdę w odstawkę – szepnęłam patrząc się na jego twarz, a po mojej spłynęły łzy, bo ten scenariusz był tym o czym marzyłam – zestarzejecie się razem…
- [T.I] – dotknął mój policzek
- Lou lepiej będzie jak już pójdziesz – szepnęłam – przepraszam. Szczęścia z Twoją ukochaną.
- Nie [T.I] nigdzie nie idę – powiedział stanowczo – Nie mogę być szczęśliwy z moją ukochaną jeśli ona wygania mnie z mieszkania – powiedział wysyłając mi swój najpiękniejszy uśmiech. Przysunął się bliżej, a nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. Zbliżał się coraz bardziej
- Lou co ty robisz? – zapytałam.
- Csss – wpił się w moje usta z niespotykaną mi wcześniej delikatnością, uczuciem. Odwzajemniłam to. Mimo woli nie mogłam się powstrzymać. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale rzeczywistość czekała. 
- Lou co to miało znaczyć? – zapytałam. 
- Nie kocham Eleanor, próbowałem zakryć nią uczucie którym palę do Ciebie, bo myślałem, że ty kochasz Niall’a. Byłem głupi, że nic Ci nie powiedziałem. Kocham Cię od dawna [T.I] dziś on dopiero otworzył mi oczy, że ty także mnie kochasz – znów musnął moje usta – Kocham Cię.
- Ja Ciebie też – przytuliłam się do jego klatki piersiowej wsłuchując się w równomierne bicie jego serca, a jego ręka delikatnie gładziła moje włosy. 

____________
Tak mnie naszło na Lou dziś. Nie wiem dlaczego jest również z Happy End'em ale jakoś tak. Dziwny dzień,. Chyba moje dotychczasowe zamiłowania do Sad End'ów się zamroziły dziś na 'spacerze'  wiec przepraszam. Mam jednak nadzieję, że nie pogardzicie tym imaginem i go ocenicie bo to naprawdę ważne. To znak że zaglądacie an tę stronkę i to czytacie. 

PS. Avery ma szlaban nie wiem kiedy pojawi się na stronie, a Joyce ma problemy z dostaniem się na komputer, a imagina napisała. Mam nadzieję ze niedługo wszystko wróci do normy a jeśli nie.. coś wymyślę. 

poniedziałek, 26 listopada 2012

#Forty-One


I don't want a lot for Christmas There is just one thing I need ...

Zabrzmiał dzwonek połączeń przychodzących, nie spoglądając na wyświetlacz odebrałaś
- Haloo ?
- Pani [T.I.N]? Chcielibyśmy poinformować panią, że pani partner miał wypadek. Leży w szpitalu Św. Henryka.
- Doob...doo... - zaczęłaś się jąkać - dobrze zaraz tam będę - ze łzami w oczach pojechałaś do wskazanego miejsca, w kartotece skierowali cię do jednej z sal. Leżał tam, nieprzytomny. Podłączony do masy kabli i urządzeń wciąż miałaś nadzieję że zaraz otworzy oczy zerwie te wszystkie ustrojstwa i krzyknie "żartowałem! nie płacz, serio się martwiłaś?" przytuli cię i wrócicie do domu. Ale tak nie było, siedziałaś koło niego przez kolejne dni, aż do Świąt Bożego Narodzenia. 24 grudnia rodzina wyciągnęła się na wigilię.Wszyscy się śmiali, żartowali jedli, ty nie mogłaś tego robić wiedząc że twój ukochany umiera.  Nagle dostałaś telefon, usłyszałaś tylko "Gratulację!" popłakałaś się najpierw ze szczęścia później z bezsilności. Chwilę później zadzwonili ze szpitala. Nie czekając na nic wstałaś i przepraszając rodzinę wyszłaś. Stałaś przed salą, patrzyłaś jak lekarze rozmawiają z nim. Odzyskał przytomność. Chciałaś do niego podejść i przytulisz ale postanowiłaś że najpierw pójdziesz po kawę. Wracając uśmiechnięta z dwoma kawami myślałaś co najpierw zrobicie jak wyjdzie ze szpitala. Nie zauważyłaś chaosu jaki panować przy jego sali, podeszła do ciebie pielęgniarka
- Pani [T.N] ?
-Tak, w czym mogę pomóc ?
- Przykro nam, nie mogliśmy nic zrobić
- Coo? Ale co pani mówi - kobieta wzruszyła ramionami i odeszła. Automatycznie twój wzrok skierował się na salę, widząc jak lekarze reanimują bruneta sparaliżowało cię. Upuściłaś dwa kubki z kawą i podbiegłaś do drzwi. Usłyszałaś tylko "to koniec... czas zgonu 8.24 pm 24 grudzień" . Weszłaś do sali,lekarz tylko pokiwał głową. Wciąż nie mogłaś w to uwierzyć, usiadłaś koło łóżka i złapałaś go za zimną dłoń. Chciałaś płakać ale nie mogłaś. Chciałaś mu powiedzieć to co miało się wydarzyć
- Czyli co? Teraz ciebie nie będzie? Wiesz, jak się obudziłeś miałam ci coś powiedzieć. Dzisiaj dzwonił mój lekarz. za siedem miesięcy będziesz ojcem. Proszę nie zostawiaj mnie samej, ja nie dam rady... - zawiesiłaś głos a po twoim policzku popłynęła jedna samotna łza, spadająca z brody i rozbijająca się o jego siną dłoń. Siedząc tak i żegnając się z nim poczułaś jakby ścisnął mocniej swoją dłoń. Wybiegłaś z sali
"lekarza,  ! lekarz ! siostro szybko! "

__________________________________________________________________________
24.12.2012 r .

Trzy lata, właśnie tyle dzisiaj mija od dnia jego teoretycznego zgonu. Nie wyobrażasz sobie co by było gdyby nie ten świąteczny cud- tak obudził się ! . Miałaś wszystko co ci było potrzebne, jego jako męża i dwuletniego synka - Cubbie'go . Słysząc pukanie do drzwi wyszłaś na przedpokój, i aż uśmiechnęłaś się widząc opakowanego Louisa i Cubbiego. Wzięłaś od nich kilka siatek
- Cześć kotek
- Hej - przywitaliście się pocałunkiem
- Chłopcy muszę wam coś powiedzieć,, chodźcie do salonu.
Kiedy już wszyscy spokojnie siedzieli i czekali na wiadomości uśmiechnęłaś się i wzięłaś oddech. Nie podziałało po twoich policzkach poleciało kilka łez.
-[T.I] co się stało ? - zapytał przejęty Tommo
- Nie nic, po prostu ty koncertujesz i tak rzadko mamy czas dla siebie
- Chcesz to mogę..
- Nie,chcę ale musicie coś wiedzieć- spojrzeli na ciebie wyczekująco- nasza rodzina się powiększa . Czwarty miesiąc.


piątek, 23 listopada 2012

#Forty


*Po za dedykacjami, tygodniem Lou i wg. Napisany dla mojej przyjaciółki @Ania_smileee

Tracie - Ona
Debby - Ja*


Snow is falling, all around me
Children playing, having fun
It's the season, love and understanding
Merry christmas everyone

20 grudnia - Kroczysz wraz ze swoją przyjaciółką do centrum miasta na zakupy, a konkretnie po prezenty świąteczne dla przyjaciół i rodziny. Mijacie świątecznie przystrojone wystawy sklepów, drzewa, lampy. Wszystko "krzyczy" że zbliżają się święta. Wszystko potrzebne już kupiłyście i zdecydowałyście się wejść po kawę do Milk Shake City, kiedy wychodziłyście z knajpki poczułaś uderzenie w plecy odwróciłaś się w stronę skąd nadeszło i poczułaś kolejne, ale tym razem w twarz. Zimny śnieg rozprysnął sie dokładnie na Twoim nosie. 
- Tracie - krzyknęła Twoja przyjaciółka i podeszła do Ciebie śmiejąc się. Wyglądałaś zabawnie - Nic Ci nie jest? 
- Nie - otarłaś śnieg z twarzy. Oby dwie spojrzałyście w przód, a kilka metrów przed wami stał roześmiany Harry i Louis. Tak Harry Styles i Louis Tomlinson z One Direction.
- Co za Idioci - krzyknęła Debby.
Oboje szykowali kolejne pociski, a wy żeby nie być gorszę również sięgnęłyście po śnieg, ale w Tym samy czasie Debby dostała w głowę od Lou. Od razu zabrałyście się do rzutu w nich. Trafione i do ucieczki. Chłopacy pobiegli za wami rzucając śniegiem. Uciekłyście do parku i kucnęłyście za ławką, ale dwójka obeszła was od tyłu i dostałyście z kolejnych pocisków. Zebrałyście śnieg i rzucając w nich popędziłyście do przodu ile sił w nogach, a oni za wami. Jednak dwójka była szybsza. Najpierw Harry dogonił Ciebie i łapiąc w pasie przewrócił na ziemię siadając na Tobie okrakiem i zaczął Cię nacierać śniegiem. 
- Przestań - krzyczałaś przez śmiech broniąc się - Proszę - Twoje prośby nic nie dawały. 
Chwile później również Twoja przyjaciółka była w takiej samej sytuacji. Obie już byłyście całe w śniegu. 
- Przestań - znów próbowałaś. Harry podniósł Twoje nadgarstki i popatrzył CI w oczy. 
- Co będę z tego miał? - zapytał  puszczając Ci oczko. Nic nie mówiłaś, a chłopak po chwili puścił Twoje ręcę i wstał. Szybko zebrałaś jeszcze trochę śniegu i wycelowałaś idealnie w jego loki. - O nie to już przegięcie - on zaczął cię gonić, a ty biegłaś ile sił w nogach. Po kilku minutach chłopak złapał Cię w pasie i przyciągnął do Siebie. Spojrzeliście sobie w oczy i zaśmialiście by po chwili wzajemnie uciszyć to pocałunkiem. Wasze chłodne wargi spotkały się i złączyły.
-  Kocham Cię Tracie - szepnął kiedy zakończył się pocałunek a wasze czoła były zetknięta. 
- Ja Ciebie też Harry. 
Wygłupy lou z Twoją przyjaciółką skończyły się podobnie, a później całą czwórką wróciliście do mieszkania. 


***
I co myślcie? Na taki temat świąteczny mi się wzięło. 

środa, 21 listopada 2012

Thirty-nine

-Mamo, jak poznałaś tatę? - zapytała 15-letnia Stacey.
-Przecież dobrze wiesz.- zaśmiałaś się cicho.
-Tak, ale wiesz, jak bardzo lubię tę historię...- przytuliła cię córka, chcąc się trochę ogrzać.
-A więc.. Stałam w długiej kolejce, ściskając mocno w dłoni wejściówkę za kulisy. Z każdej strony stała masa ochroniarzy. W końcu nadeszła moja kolej. Obok Ed'a stał wesoło uśmiechający się blondyn. Znałam go z gazet , ale za nic nie mogłam przypomnieć sobie jego imienia. Nie bardzo interesowałam się jego twórczością. Mimo swoich 17 lat wolałam nastrojowe piosenki Sheeran'a, niż słodki pop. Podeszłam do mojego idola i zamieniałam z nim kilka słów. Blondyn spojrzał na mnie z błyskiem w błękitnych oczach. Uśmiechnął się. Z grzeczności zrobiłam to samo. Pól godziny później wyszłam przed budynek, w którym odbył się koncert. Stałam tam i czekałam na ciocię Eileene. Stałam ponad pół godziny , gdy dostałam SMS-a, że wysiadło jej auto. Było dość późno, około 11PM. Ze strachem ruszyłam do domu. Minęło mnie kilka aut , które trąbiły, a obcy chłopacy do mnie krzyczeli, zmagając mój strach. Bolały mnie nogi, a przede mną był jeszcze spory kawałek drogi. Usiadłam na ławce. Nie minęła chwila , a podjechało czarne, luksusowe auto. Stanęłam na równe nogi i ruszyłam przed siebie. "Hej! Zaczekaj!" usłyszałam za sobą, ale przyspieszyłam kroku. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Byłam gotowa zaatakować napastnika, gdy spostrzegłam, że to blondyn zza kulis. Moja ręka zawisnęła w powietrzy centymetry od twarzy chłopaka. Ten zaśmiał się i delikatnie odsunął moją dłoń. "Nie chciałem cię przestraszyć" powiedział z przyjemnym, wyraźnym, irlandzkim akcentem. "Jestem Niall". Ja również mu się przedstawiłam. Zaproponował podwózkę. I tak się poznaliśmy. Utrzymywaliśmy bliską znajomość. Stopniowo poznawałam jego przyjaciół, muzykę, rodzinę. Byliśmy bezgranicznie w sobie zakochani. Po 5 latach oświadczył mi się. Dwa lata później przyszłaś na świat.- uśmiechnęłaś się na myśl o pięknych czasach.
-A jak on..- zapytała Stacey.
-Miałaś 6 lat. Wracał z Manchesteru autem. 200 m przed naszym domem..-zawiesiłaś głos na chwilę, aby przełknąć łzy i ból- w jego auto uderzył pijany kierowca. Auto zjechało na sąsiedni pas i uderzyło w drzewo- łzy kapnęły na różę, którą obracałaś w dłoniach. Czerwona róża. Taką samą dał ci przed wyjazdem. Wstałaś i położyłaś ją pomiędzy zniczami. Po raz ostatni prze odejściem spojrzałaś na zdjęcie na pomniku.

Niall James Horan
* 13.09.1993 r.
† 30.10.2025 r.


“Zawsze będziesz miał miejsce w moim sercu.”

wtorek, 20 listopada 2012

Witam witam ! ;D

         Hej ! Jestem Joyce i jestem nową współautorką bloga ;D Mam nadzieję, że spodoba wam się moja twórczość ;D Jej część możecie zobaczyć na moich blogach [directioners21996.pinger.pl ]  [asia21996.pinger.pl]
W najbliższym czasie postaram się dodać jakigoś imagina xD

  LOVELOVE


niedziela, 18 listopada 2012

#Thirty-eight



Para głupich szesnastolatków odrobinę podpita, ale paląca do siebie tym samym uczuciem. Twoich rodziców nie było w domu więc się tam udaliście. I bum. Stało się. Spędziliście razem cudowną noc, ale ty go kochałaś o on Ciebie, więc prędzej czy później by do tego doszło. Zdarzyło się to raz, drugi kolejny. Czy żałowałaś? Skądże. Do czasu, aż zaczęłaś mieć wahania nastroju, nudności, byłaś osłabiona. Obawiałaś się najgorszego. Zrobiłaś test i Twoje najgorsze podejrzenia się potwierdziły. Byłaś w ciąży i świat ci się zawalił.  Miałaś 16 lat i za 9 miesięcy miałaś zostać matką . Twoi rodzice byli na ciebie źli. Jednak obiecali Ci pomoc, a konkretnie oboje wpadli na pewien plan, a w prawdzie postawili ci ultimatum.  Z racji tego, ze chciałaś się dalej uczyć i rozwijać postanowili wyjechać z Doncaster. Powiedziałaś Louisowi, że Twój ojciec dostał lepszą propozycje pracy i musicie się rozstać. On próbował Cię zatrzymać, ale wiedziałaś, że nie możesz zostać, a tym bardziej powiedzieć mu prawdy. W dzień wyjazdu jeszcze błagał Cię byś została z nim
-[T.I] nie wyjeżdżaj proszę. Niedługo skończysz 18 lat, będziesz mogła legalnie zamieszkać bez prawych opiekunów do tego czasu jakoś damy radę - błagał.
- Louis nie - zaprzeczyłaś - Nie mogę zostać. Nic mnie tutaj nie trzyma - stanowczo obstawiałaś przy swoim.
- A Ja? Mówiłaś że mnie kochasz, mieliśmy juz zawsze być razem... - miał łzy w oczach.
- Louis ja.. - głos Ci się załamał - Ja Cię już nie kocham - te słowa ledwo przeszły Ci przez gardło, a łzy popłynęły z Twoich oczu - Przepraszam - wsiadłaś do samochodu i odjechaliście.
***
9 miesięcy później urodziłaś Cubbiego, ale jego prawymi opiekunami zostali twoi rodzice. Własnie taki był ich plan. Oni zawsze chcieli mieć drugie dziecko i teraz tak się stało. Prawnie zostali rodzicami Twojego dziecka, a ty jego siostrą. Dzięki czemu mogłaś się dalej uczyć. Po skończeniu 18 lat twoi rodzice wraz z  "Twoim bratem" wrócili do rodzinnego miasta, a Ty zostałaś w Londynie. Nie miałaś żadnych wieści od Louisa. Tak było Ci łatwiej. Pewnego wieczora oglądając Telewizje zobaczyłaś, ze chłopak bierze udział w X Factorze. Nie dziwiło Cię to, bo przecież miał talent i kochał to. Śledziłaś jego dalsze Losy. Połączyli go w zespół z Harrym, Liamem, Niallem i Zaynem. Chłopacy przeprowadzili się do Londynu i robili karierę. Obawiałaś się, że możecie na siebie wpaść. Jednak liczyłaś że chłopak Cię nie pozna. Zmieniłaś kolor włosów, styl ubierania. Byłaś już inną osobą i miałaś nadzieję że on już o Tobie zapomniał. Minęło pięć lat, a w twoim życiu niewiele się zmieniło. Czasem odwiedzałaś rodziców i "brata", który żył w przekonaniu, że jesteście rodzeństwem. Nikogo sobie nie zlazłaś, bo Twoje serce należało nadal do Louisa, ale on miał dziewczynę, robił karierę. Zapomniał o Tobie to dlaczego miał wiedzieć o tym ze jest ojcem.  Zdecydowałaś że tak będzie lepiej. Jednak występowały komplikacje. Cubbie był strasznie podobny do Louisa co zauważało wiele osób. Kiedy chłopiec skończył czternaście lat zaczął wątpić że Mark(imię Twojego ojca) jest jego biologicznym ojcem. wszyscy próbowali przekonać go że się myli. Pewnego dnia siedząc w MSC zobaczyłaś że do knajpki wszedł Lou, ale bylaś pewna że cię nie rozpozna. A jednak.
- [T.I] ?- podszedł do Ciebie. 
- Louis - uśmiechnęłaś się.
- Jak miło Cię widzieć. Mogę? - zapytał, przytaknęłaś - Ile lat my się nie widzieliśmy. 
- Szesnaście - powiedziałaś 
- Co u Ciebie słychać przez te lata? - zapytał jak gdyby nigdy nic - mąż, dzieci?
- Nie - westchnęłaś - a u Ciebie? Planujecie ślub z Eleanor? - zapytałaś.
- Rozeszliśmy się. Znów szczęśliwy singiel -mówił zupełnie niewzruszony.
- Przykro mi.
- Nie trzeba - uśmiechnął się - A Co tam u Twoich rodziców? Cubbiego? - zapytał.
- Dobrze. Młody sprawia kłopoty, ale źle nie jest.
- Wiesz co ja muszę iść, ale zapisz mi swój numer - podał Ci kartkę i zapisałaś kontakt. Odszedł. Postanowiłaś odwiedzić rodziców. Atmosfera w domu była napięta. Cubbie nie był idealnym dzieckiem, a matka była na skraju załamania nerwowego. Poprosiła Cię na rozmowę.
- [T.I] trzeba powiedzieć mu prawdę - stanowczo oznajmiła krążąc po pokoju.
- To mu powiedzcie.
- Dlaczego nie Ty? - wybuchnęła.
- To był wasz pomysł by wpoić mu, że jest waszym dzieckiem. Nie mój - wasza rozmowa przerodziła się w kłótnie.
- Ale Ty jesteś matką Cubbiego - wydarła się na ciebie i w tym momencie do pokoju wkroczył wkurzony Cubbie.
- Coo? - wydarł się na was obie - To ona jest moją matką? No chyba was popierdoliło. Okłamywałyście mnie szesnaście lat? - zdenerwowany wybiegł z pokoju.
- Widzisz co zrobiłaś? - wybiegłaś za nim. Jedynie miejsce jakie przychodziło Ci do głowy to mały pomost na stawku gdzie przychodziłaś z nim jak był młodszy.
- Młody przepraszam - powiedziałaś siadając obok niego - To rodzice wymyślili. Ja miałam szesnaście lat, byłam głupia, zakochana i nieodpowiedzialna. Zrobili to by Tobie było lepiej. Ja chciałam powiedzieć Ci wcześniej, ale nie mogłam się zebrać w sobie na to. Przepraszam - przytuliłaś go do siebie.
- Ufałem wam, szesnaście lat żyłem w kłamstwie - powiedział - Ale chyba lepiej późno niż wcale, co nie?
- Yep - westchnęłaś.
- Ale powiedz mi kto jest moim ojcem. - tego pytania się bałaś - Czy on wie o moim istnieniu? - spuściłaś głowę - Nie wiem. Ale kim on jest? Znam go? Skąd jest?
- Pochodzi z Doncester, znasz go... - zatrzymała się - Ma na Imię Louis
- Tomlinson? -przerwał Ci
- Tak
- Ożesz kurwa! - wyrwało mu się.
- Ale bez przekleństw przy matce - skarciłaś go na co oboje wybuchnęliście śmiechem - Chcesz do niego jechać? - zapytałaś - Powiemy mu prawdę - nagle twój telefon zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer.
- Moglibyśmy? - zapytał przejawiając radość w oczach
- Jasne - powiedziałaś i odebrałaś telefon - halo?
- Hej [T.I] z tej strony Louis - tego się nie spodziewałaś.
- Cześć Louis - powiedziałaś.
- Słyszałem ze jesteś w Doncester, też odwiedziłem rodziców może się spotkamy?
- W prawdzie miałam Cie odwiedzić. Muszę Ci o czymś powiedzieć
- To może wpadniesz do mnie? - zapytał.
- Będę za pół godziny - rozłączyłaś się. Przekazałaś Cubbiemu że umówiliście się u niego. Oboje byliście bardzo zdenerwowani, ale i pewni tego że musicie mu powiedzieć. Ma Prawo wiedzieć. Zapukałaś do drzwi w których ukazał się on.
- Witaj [T.I] - przywitał Cię - siema Cubbie
- Cześć - powiedział Chłopak niepewnie
- Słuchaj mamy Ci do powiedzenia coś ważnego możemy gdzieś spokojnie porozmawiać?
- Jasne, chodźcie do salonu - całą trójką udaliście się na do wskazanego pomieszczenia - Coś do picia?
- Nie, usiądź - usiadł - posłuchaj pamiętasz tą imprezę 16 lat temu? Potem noc u mnie? - pytałaś, a on zdecydowanie był zdezorientowany
- Pamiętam, ale co to teraz...
- Więc później jeszcze kilka razy spaliśmy ze sobą, a później wyjechałam - zatrzymałaś się było Ci głupio - to nie z powodu pracy ojca - znów przerwałaś - ja... jaa - wzięłaś głęboki wdech - ja byłam w ciąży - powiedziałaś niemal jednym tchem. Mężczyzna siedział z otwartymi ustami i wielkimi jak pięciozłotówki oczami - I Cubbie to Twój syn.
- Cześć Tato - odezwał się chłopak.
- Nie wyjechałam z własnej woli rodzice mnie do tego zmusili, powiedzieli, że jestem za młoda i to oni wychowają dziecko, a ja będę żyć własnym życiem - z Twoich oczu płynęły łzy - przepraszam. Chcieliśmy byś to wiedział. On dopiero dziś się o tym dowiedział i zależało mu byś wiedział o jego istnieniu - wstałaś - Przepraszam Cię za wszystko - wasz syn również wstał i udaliście się do wyjścia.
- Przepraszam - powiedział Cubbie kiedy byliście koło Twojego samochodu - Przepraszam może lepiej by było gdyby nie wiedział o Tym
- Nie szkodzi. Popełniłam błąd nie mówiąc mu od razu - otwarłaś drzwi i chciałaś wsiąść do środka, ale
- [T.I] - usłyszałaś wołanie - [T.I]  zaczekaj   Lou wybiegł za tobą z domu
- Wsiadaj zaraz wracam - rzuciłaś do niego i podeszłaś do Lou - Tak?
- To co powiedziałaś przed wyjazdem - zaczął - wtedy szesnaście lat temu - mówił powoli -to że mnie nie kochasz? To też prawda? - zapytał.
- Nigdy nie przestałam Cię kochać - spojrzałaś w jego oczy - ale robiłam to pod presją rodziców, później zacząłeś robić karierę i układać sobie życie - nie odrywałaś od nich wzroku. Złapał Cie za rękę - Przepraszam - wyjęłaś rękę i odeszłaś do samochodu. Mężczyzna podbiegł do Ciebie, złapał w pasie i szybko wpił w Twoje usta.
- Też nie przestałem Cię kochać - szepnął gdy się od nich oderwał i złapał za rękę - przepraszam, że o Ciebie nie walczyłem, ale nigdy nie przestałem Cię kochać - znów Cię pocałował - spróbujmy od nowa, w nietypowej kolejności, bo mamy już dziecko - zaśmiał się.
- To co? - wychylił się z samochodu Cubbie - mamusia czy tatuś rzucą na nowe butki? - zapytał żartobliwie
- Tatuś - zaśmiałaś się do Lou.
*3 miesiące później*
- Czy Ty [T.I.N] Bierzesz Tego tu Louisa Tomlinsona za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
- Tak.
- Czy Ty Louisie Tomlinsonie bierzesz Tą oto [T.I.N] za żonę i ślubujesz jej miłość wierność i uczciwość małżeńską?
- Tak.
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą - powiedział kapłan, a Twój mąż i złożył na Twych ustach gorący pocałunek po którym trzymając się za ręce wybiegliście z kościoła.
Zaczynacie nowe wspólne życie, ale nie z czystą kartką, a wręcz przeciwnie. Macie już prawie dorosłwgo syna, ale gdyby nie on nie wrócilibyście do siebie.

THE END

_____________________________________
Imagin od Debby <3 Na Tydzień Lou. Wyszedł dłuższy niż miał. początek trochę nie tego, ale przejdzie. 
Pozostawiam wam go do oceny. 
http://case-of-or-fate.blogspot.com/ wszystkich shipperów Larrego zapraszam. 
Mam pytanie czy chcecie tutaj czytać czasem właśnie Bromance chłopców? czy raczej nie? 
Lovee<33 

sobota, 17 listopada 2012

#Thirty-seven


Grudniowy wieczór  dookoła ciemność. Idziesz powoli opustoszałymi ulicami Londynu. Panująca cisza była przerażająca ale normalna jak na ta godzinę  Drogę oświetlała lewo żarząca się latarnia. Chodziłaś tedy tysiąc razy jednak kiedy zauważyłaś ze od jakiegoś czasu ktoś za tobą idzie przyspieszyłaś  Z każdym twoim ruchem on wykonywał taki sam. Byłaś naprawdę przerażona. Skręciłaś w jedna z uliczek. Okazała się ślepa. Stanęłaś pod murem czekając na ruch mężczyzny  Kiedy był na tyle blisko ze mogłaś poczuć odpychający zapach alkoholu wyszeptał ci do ucha 
-To co , zabawimy się ? na śniegu czy w domu ? -na te słowa w twoim gardle urosła gula wielkości pięści a ciało zostało sparaliżowane. Chciałaś krzyczeć, nie mogłaś  Zaczął cie całować  na sama myśl co będzie dalej chciało ci się wymiotować. Kiedy rozpiął twoja kurtkę I poczułaś jego ohydne zimne łapska odzyskałaś głos. Zaczęłaś krzyc najgłośniej jak umiałaś 'help !' Chociaż dobrze wiedziałaś ze nikt nie usłyszy bo wszyscy woleli siedzieć w domu niż włóczyć się po ulicach. Najpierw zęby cie uciszyć zaczął cie całować  kiedy to nie działało zaczął się wydzierać, w końcu poczułaś siarczyste uderzenie w policzek. Spojrzałaś na niego , widziałaś jak znowu się zamachnął . Jednak o dziwo nie poczułaś uderzenia. osunęłaś się po murze I schowałaś twarz w kolanach. Przez łzy zobaczyłaś tylko szarpaninę dwóch mężczyzn . Nie widziałaś nic więcej  nie chciałaś  Wciąż miałaś przed oczami scenę sprzed kilku minut. Usłyszałaś wiązankę wyzwisk I kroki skierowane w twoja stronę. Czując czyjś dotyk poderwałaś się I zaczęłaś krzyczeć
- Odpierdol się ! Idz stad !
Zaczęłaś go bić pięściami w klatkę piersiowa. Z każda minuta wylewałaś więcej łez a twoje uderzenia słabły. Czując to chłopak przytulił cie I zaczął uspakajać Odważyłaś się spojrzeć w jego oczy, znałaś je. Ostatni raz widziałaś je 2,5 roku temu. Wyrwałaś się z jego uścisku I po prostu ociekłaś. 
** few days later**
Od tamtego dnia żyjesz z trauma. Jednak dziś postanowiłaś wyjść na miasto. Od godziny chodziłaś po sklepach nie mogąc znaleźć nic ciekawego. EUREKA ! Znalazłaś bluzkę idealna ! Zapatrzona w nią szłaś do kasy 
- Hej ! Stój ! Ali ! -usłyszałaś Jego głos. Podbiegł do ciebie I złapał za ramie - to byłaś ty ? Wtedy ? 
- Nie wiem o co ci chodzi .
- Ali, co się dzieje. Nie odzywałaś się od dwóch lat. -przesadził nie wytrzymałaś 
- Ja się nie odzywałam !? A kto zrobił karierę I zmienił numery ?! Pocztę ! I adres ! 
- Als...
- Nie, Als tylko dla przyjaciół. 
- Proszę-powiedział przytulając cie -wybacz.
- Nie da się Niall, nie da się.
- Ali kochanie. Da się. Zapomnijmy o tych dwóch latach.
- Nie da się ... chociaż może ..
- Ali? Prosze. 
**six months later** 
''Szczęśliwa dziewczyna, ładna I mądra  Jest największą szczęściarą, dlaczego ? Jest dziewczyna członka sławnego boysbandu Nialla Horana ! '' ~ tak własnie piszą o tobie gazety I to jest prawda. Sama nie wiesz co by było gdyby wtedy nie pojawił się Niall.
_____
Pisane przez Avalon, Avery nie wiem jak ona teraz tam ma. 
Dedykacja połączona z Tygodniem Niall'a.
1. Mamy nową autorkę na blogu, ale nie wiem czy ma zamiar nas olać czy coś doda, bo przyjęta została tydzień temu, a na blogu nic od niej się nie pojawiło. na moje wiadomości nie odpisuje.
2, pod poprzednim Imaginem o komentarzy. jak tak dalej pójdzie blog po prostu zniknie. Nic nowego nie będzie. My piszemy dla was, a  wy czytacie i oceniacie. coś za coś. w pół roku mamy ponad 50tys odwiedzin a komentarzy jest dosłownie kilka. 
Jeśli wam się to nie podoba, możemy skończyć zabawę w imaginy. 

środa, 14 listopada 2012

#Thirty-Six


hej ! Dedykacja dla @KasiaPeszko1. Mam nadzieję że się spodoba :) 
Jak już wchodzicie to nie obrazimy się jak zostawicie komentarze :) 
Witamy nową pisarkę ! Utalentowana jest xx
ZAPRASZAM na mojego bloga klik




ZAPRASZAM NA THIRTY-SIX 



Połowa lipca, z uśmiechem na twarzy i walizką w ręku czekałaś na lotnisku Leeds Bradford. Rozglądając się niecierpliwie za niewysoką brunetką, sączyłaś kawę z automatu. Mijały kolejne minuty jednak twojej przyjaciółki nie było widać. Zdenerwowana wyjęłaś telefon i wykręciłaś jej numer.
-Maja ?! gdzie jesteś ?
-  Od 15 minut szukam cię na lotnisku !
- Co za zbieg okoliczności, stoję koło automatu z kawą.
- Dużo mi to mówi tu są dwa , widzę jakiegoś paszteta w czapce i nadętą lalunie.
-Mam czerwoną walizkę .
- Okej idę do ciebie ,

Trzeba przyznać, że twoja przyjaciółka się zmieniła. Jej kasztanowe włosy teraz były czerwone, sporo schudła ale też wyładniała. Po niecałej godzinie byłyście u niej w domu. Długo nie posiedziałyście, wszyscy byliście zmęczeni.
Następnego dnia obudziłaś się koło jedenastej. Zeszłaś na dół, nikogo nie było "Pierwszy dzień i zostaje sama" - pomyślałaś. Poszłaś się ogarnąć. Dzisiaj stawiałaś na wygodę założyłaś to a włosy związałaś w niedbałego koka. Chwyciłaś portfel, telefon i klucze które znalazłaś w kuchni. Postanowiłaś znaleźć jakiś sklep.
 15 minut, 30 przekleństw, dwa zapytania o drogę później dotarłaś do mini marketu. Spacerowałaś między półkami. Kupiłaś 2 bajgle, ice tea i nowy kokosowy błyszczyk. Zapatrzona na niego szłaś do kasy. Jednak nie dane ci było dotrzeć. Ktoś na ciebie wpadł.
- Soryy..-zaczęłaś-tak mi... chociaż nie to twoja wina.
- Co ? ty chyba sobie żartujesz, wiesz kim jestem ?
- Hmm.... nie i nie chce wiedzieć, nie zadaje się z lamami - powiedziałaś i go wyminęłaś. Będąc przy kasie twój telefon zaczął wibrować , zerknęłaś na wyświetlacz ' Maya's calling'  
- Kaśka ? gdzie ty jesteś !
- Ja ? w Bradford a co ?
- Nie wygłupiaj się ! gdzie jesteś ?
- W sklepie , taki spożywczak 10 min od ciebie ..
- Dobra, wrócisz sama ?
- Yyy... nie. nawet nie wiem jak tu trafiłam.
- Za 5 minut będę
- Okej baju.
Po zapłaceniu wyszłaś przed sklep, usiadłaś na jednym murku i zaczęłaś grzebać w telefonie. Postanowiłaś wysłać rodzicom SMSa , że dotarłaś cała i zdrowa Niestety po raz kolejny nie było ci to dane. Nie zdążyłaś napisać "dotarłam", a ktoś koło ciebie usiadł.
-  Wstań i idź dalej chyba, że chcesz dostać w ryj -wysyczałaś
- Ostraa, lubię takie - powiedział przeciągając się
- Słuchaj, jestem tu pierwszy dzień i już zraziłeś mnie do tego sklepu. Rób tak dalej a skończysz powieszony za jaja.
- Uuu , a może dasz mi swój numer ?
- Oo co ? żeby policja miała mnie jak namierzyć jak z tobą skończę ?
- Twarda sztuka , usłyszysz to raz i więcej razy nie powtórzę przepraszam ..
- Woow,  tak trudno było? a teraz serio , idź stąd.
- Serio musisz być przyjezdna. To co dasz się zaprosić na przejażdżkę po mieście ?
- Na jednorożcu ?- powiedziałaś z udawanym szczęściem i podnieceniem .
- Heh , nie mam jednorożca ale mam motocykl
- Doooo....-nie dokończyłaś bo podeszła do was Maja
- Co chcesz ? nowa sztuka do zaliczenia ? spieprzaj stąd !
- Wooho , jesteście spokrewnione ?
- Nie , a co ?- powiedziałaś zdziwiona całą tą sytuacją
- To dobrze, mieszkasz u niej ?-pokazał głową na czerwono-włosa- niestety wiem gdzie to... przyjadę o 16- powiedział puszczając ci oczko po czym odszedł. Całą drogę do domu Majka się do ciebie nie odzywała . Wkurzona jej zachowaniem usiadłaś na środku chodnika jakby nie było w tym nic dziwnego i zaczęłaś jeść bajgla. Dziewczyna widząc co robisz najpierw próbowała cię podnieść , w końcu zrezygnowana usiadła koło ciebie.
- Ehh, jak powiem ci dlaczego go tak nie lubię pójdziemy do domu ?
- Yhym .. może
- To chodź- powiedziała wstając , wyciągnęła rękę żeby ci pomóc.
Nie skorzystałaś, przeszłyście te kilkadziesiąt metrów i weszłyście do domu. Jej rodziców nie było więc usiadłyście w salonie. Po niecałej godzinie wiedziałaś że owy ma na imię Zayn i że to dupek. Lecą na niego wszystkie oprócz Mai. Kiedy odmawiała mu randki raz po raz był mega wkurzony. W końcu się zgodziła, byli ze sobą pół roku ,potem zaczął się dobierać do jej kuzynki. Zerwała z nim przed całą szkołą, nigdy sobie nie wybaczyli. Rozumiałaś ją ale poprosiłaś o zgodę na spotkanie. Równo o 4p.m podjechał pod dom. Ubrana w skórzane spodnie , błękitną koszulę i kurtkę wyszłaś z domu , przywitałaś się z nim buziakiem i odjechaliście. Mogłaś powiedzieć, że ta randka była inna niż wszystkie. Pokazywał ci slamsy i te ''mroczne'' miejsca tylko po to żeby za chwilą zabrać cię nad jezioro. Na miejscu zorganizował romantyczny piknik, było wszystko świeczki przekąski picie nawet truskawki w czekoladzie ! Teraz był inny niż wtedy w sklepie. Nie grał niegrzecznego, był normalny, uroczy nawet troszeczkę nieśmiały. świetnie się dogadywaliście , była to naprawdę udana randka jednak cały czas męczyło cię jedno pytanie. Chciałaś znać jego wersję odnośnie związku z Majką.
-to wszystko było skomplikowane, chciałem ją zaliczyć. Ale kiedy mi odmawiała zacząłem patrzeć na nią inaczej. Była inna , wciąż jest inna... wyjątkowa. Byłem w niej zakochany , po raz pierwszy. Mogłem mieć każdą a chciałem ją. Chciałem ją przytulić i nigdy nie wypuszczać. Ale potem ta jej kuzynka... Robiła wszystko żeby nas rozdzielić , i ukartowała to wszystko ...-dokończył spuszczając głowę.
- Ja... nie wiem co powiedzieć ... Maya ma inną wersję. 
- Wiem, ale wiesz co ? Może to dziwne ale przy tobie czuję się normalnie. Nawet lepiej niż przy niej.
-  Aww , dzięki chyba źle cię oceniłam . Malik ?
- Hmm ?
- Późno jest, odwieziesz mnie ?
- Jasne, Kate ?-podał ci rękę żebyś wstała
- Tak ?-powiedziałaś podciągając się i spoglądając mu w oczy 
- Spotkamy się jeszcze ?
- No jasne- odpowiedziałaś z uśmiechem 
Nim się obejrzałaś stałaś pod domem czerwonowłosej która nawiasem mówiąc czekała w oknie. Zayn odprowadził cię pod same drzwi i obdarzył cię najdelikatniejszym pocałunkiem jaki kiedykolwiek dostałaś.  Do salonu weszłaś w stanie euforii a Maya wysyłała ci tylko pytające spojrzenia. Przed wami caała noc a ty musisz jej tyle opowiedzieć .....



***rok później***



Twoi rodzice zgodzili się na liceum w Anglii. Mieszkasz u Mai, która chodzi z Harrym ! Tak Zayn zgłosił się do XFactor i jest w zespole. Zayn i May ? są przyjaciółmi , w końcu musiała wybaczyć TWOJEMU chłopakowi :) 









niedziela, 4 listopada 2012

Thirty-Five

Jak w każdy wakacyjny wtorek  skończyłaś zajęcia ze swoją ostatnią grupą o 4PM. W sali nie było nikogo oprócz ciebie. Właścicielka szkoły tańca siedziała w swoim gabinecie na górze. Pakowałaś swoje rzeczy do do tory, kiedy do Twoich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Pomyślałaś ze to pani Wood przyszła sprawdzić czy już skończyłaś. Jednak szmery, śmiechy nie sugerowały że to ona. Odwróciłaś się do owych "gości" i ujrzałaś komiczną scenkę. Czterech chłopaków tarasowało drzwi przez innym, który natomiast próbował się przez nich przebić i uciec
- Chłopacy błagam was! Tylko nie! - panikował.
- W czymś pomóc ? - zapytałaś. Pięć par oczu skierowało się na Ciebie.
- Kolega chciałby się nauczyć tańczyć - powiedział, ale wręcz przez śmiech szatyn w koszuli w kratkę.
- LIAM! - wydarł się Mulat - nawet ty przeciwko mnie?
- Jednak coś mi się wydaje że kolega niechętnie podchodzi do pańskiego pomysłu - podeszłaś do nich tanecznym  krokiem.
- Nie ma innego wyjścia - dodał blondyn przegryzający kanapkę.
- Więc rozumiem, że przegrał jakiś zakład? - zapytałaś z cwaniackim uśmieszkiem spoglądając na jego owa ofiarę.
- Jakżeby inaczej - zaśmiał się ten w paskach.
- Dobrze - zwróciłaś się do niego - Więc ja jestem [T.I.N.], a Ciebie zapraszam do mojego biura. - wskazałaś by udał się za Tobą. Cala reszta szła pilnując go by nie zwiał. Usiadłaś przy biurku, a chłopak z przerażeniem na przeciwko Ciebie. Podałaś mu papiery które miał wypełnić. Zayn spojrzał z wyrzutem na przyjaciół którzy pokiwali głową twierdząco żeby wypisał dokumenty i przystąpił do pisania co nie zajęło mu dużo czasu. Spojrzałaś na podanie, sprawdziłaś czy wszystko zostało wypełnione.
- Więc panie Malik - zaczęłaś - widzimy się jutro o 4PM - podałaś mu dłoń - proszę się nie spóźnić.
Chłopak z trochę skwaszoną miną przytaknął i wyszedł.
Następnego dnia pojawił się już pół godziny przed zajęciami. Na pierwszej lekcji szło mu dobrze. Nie rozumiałaś dlaczego tak nie chciał się zapisać. Zayn z dnia na dzień tańczył coraz lepiej, a ty go nawet polubiłaś.
- [T.I]! - usłyszałaś za sobą wracając do domu - [T.I] zaczekaj - odwróciłaś się za za Tobą stał twój uczeń - Hej. Bo wiesz - denerwował się - Poszłabyś ze mną na kawę? - zapytał. Spojrzałaś na zegarek 6.06PM.
- Z chęcią - uśmiechnęłaś się. Złapaliście się pod rękę i udaliście do zaproponowanej przez chłopaka kawiarenki. Zajęliście mały stolik przy oknie i zamówiliście po kawie.
-Dlaczego tak się opierałeś tym zajęciom ? - zapytałaś z ciekawości. Zaśmiał  się - co w tym śmiesznego? 
-Po prostu - zaczął śmiejąc się - założyłem się z chłopakami po pijaku, a ja nie lubię i nie umiem tańczyć - powiedział rozbawiony. 
- Umiesz, umiesz - upewniłaś go. 
- Nie umiem
- Umiesz 
- Nie umiem 
Śmiejąc się, przedrzeźnialiście siebie nawzajem kilka minut, aż zadzwonił jego telefon. Niestety chłopak musiał już iść, ale uprzednio odprowadził Cię do domu. Oczywiście widzieliście się następnego dnia na zajęciach. 
Tak znów minął miesiąc i jego kurs dobiegł końca. 
- Widzisz stary - zaśmiał się ten w lokach - nie było tak strasznie. 
- Było świetnie - powiedział nie odrywając wzroku od ciebie krzątającej się i sprzątającej po zakończeniu - szkoda że już się skończyło. 
- Do widzenia - krzyknęli chórem i wyszli, a ty zostałaś sama. Dziś musiałaś zamknąć szkołę, bo pani Wood nie było. Zabrałaś się za ogarnięcie swojego gabinetu i pozbieranie swoich rzeczy. Byłaś bardzo zmęczona, bo od godziny 8AM miałaś zajęcia, a dochodziła właśnie 7PM. Pogasiłaś wszystkie światła, sprawdziłaś czy sprzęt jest wyłączony i wyszłaś zamykając za sobą drzwi na klucz. W drodze do swojego mieszkania włożyłaś słuchawki do uszu i minęła Ci dość szybko. Pod blokiem zauważyłaś siedzącego na schodkach Malika. 
- Czekasz na kogoś? - zapytałaś.
- Czekałem - odpowiedział i wstał, a ty podeszłaś do skrzynki z której wyjęłaś listy. 
- Nie przyszła? 
- Przyszła - odpowiedział. Nie zbyt wiedziałaś o co mu chodzi i już chciałaś wejść do budynku kiedy on złapał Cię za rękę i pociągnął do siebie. Dzieliło was kilka centymetrów. Czułaś jego oddech na swojej skórze. Zbliżył się jeszcze bardziej i poczułaś jego ciepłe wargi na swoich. Odwazjemniłaś gest. Trwaliście w namietnym pocałunku. Twoja ręka powędrowała w jego włosy a jego przytrzymywałą Cię w pasie. 
- To na Ciebie czekałem - powiedział kiedy oderwaliście się od siebie - Chodziłem na te lekcje tańca tylko dla Ciebie. Od pierwszej chwili wpadłaś mi w oko, ale nie wiedziałem jak się z Tob ą umówić - powiedział patrząc w twoje oczy - Umówisz się ze mną? - zapytał
- Oczywiście.

Uczucie między wami kwitło. Spotykaliście się codziennie, ale chłopak nie zdobył się jeszcze na powiedzenie tych dwóch magicznych słów. Jednak nie musiałaś czekać na to długo. 

Zayn czekał na Ciebie przed szkołą. Kiedy z niej wyszłaś zawiązał Ci opaskę na oczy i zaprowadził do samochodu. Jechaliście około pół godziny, aż samochód się zatrzymał, a on pomógł Ci wyjść i jeszcze chwilę prowadził nie pozbawiając Cię przepaski. Pod swoimi butami czułaś piasek. Kiedy tylko Twoje oczy zostały uwolnione zobaczyłaś piękny domek, zachód słońca, wodę i piasek na którym rozłożony był koc i koszyk z jedzeniem. 
- Podoba Ci się? - zapytał. 
- Tutaj jest pięknie - westchnęłaś. Stałaś i patrzyłaś się w chowające się za horyzontem słońce.
-[T.I] posłuchaj - obróciłaś się w jego stronę - Znamy się już dość długo, a ja od pewnego czasu chce Ci coś powiedzieć, ale nie mogę znaleźć odpowiednich słów - zaciął się - bo wiesz ja... - spuścił wzrok w piasek - ja Cie - złapałaś go za rękę - [T.I] ja Cię Kocham - powiedział i zdenerwowany czekał na Twoja reakcję. Patrzyłaś się w jego czekoladowe tęczówki. Przysunęłaś się i pocałowałaś go. On odwzajemnił ten pocałunek.
- Ja też Cię kocham Zayn.
_-_-_-_-_-_-_-_
Długo mnie nie było. Działalność bloga trochę pada. Postaramy się to naprawić. Za tydzień rozwiązanie nowej autorki.
Następny będzie tydzień Nialla, później Lou a na koniec Liam.
Nie będzie już tych aniekie to kasują się wyniki.
Dedykacje nadal funkcjonują. Mam nadzieje że szybko je nadrobię. postaram się.
Mam nadzieję ze ten imagin wam się podoba.
Debby.

czwartek, 25 października 2012

# Thirty-fout


IMAGIN autorstwa @Daria24237690 dla mnie z okazji dzisiejszych imienim.
Ten którego napisałam dla niej pojawi się jutroo <3
To do historyjki
~*~

Pamiętnik Darii

Drogi pamiętniczku nie mam przyjaciół więc zostałeś mi ty, może mi nie odpowiesz ale kartki które tutaj zapiszę będą takie jakby,,zwierzania''.
Może znasz zespół One Direction.? Najbardziej podoba mi się Louis, zakochałam się jak głupia, wiesz był koncert w moim mieście i kupiłam bilet.
Gdy był już dzień koncertu wpadłam na niego. czy to był jakiś znak taak to  dar od Boga. Tamten dzień był najpiękniejszym. Zaprosił mnie na kawę i ciasto było to w ramie przeprosin.
Bardzo długi rozmawialiśmy, z nikim nie czułam się tak dobrze jak przy nim. Uśmiech w moim życiu był nie spotykany a przy nim co chwilę moje kąciku ust uśmiechały się. Po pierwszym
spotkaniu wymieniliśmy się numerami, i po dziesięciu minutach dostałam od niego pierwszego SMS ,,Już tęsknie Lou.''I tak się zaczęło.Były kolejne spotkania, randki i  trasy z chłopakami.
Pewnego dnia Louis zaprosił mnie na romantyczną kolację, jeżeli była to romantyczna kolacja musiałam się ubrać elegancko czyli sukienkę, nie lubiłam sukienek
odpowiadało mi gdy miałam na sobie dżinsy ,bluza z kaptirem i conversy ale teraz było inaczej Lou mnie  zmienił chyba na lepsze.
Wybiła godzina 19PM nadjechała czarna długa limuzyna a z niej wychodzący chłopak w garniturze. Od samego patrzenia na tego przystojniaka pojawił się uśmiech.
. Podeszłam do niego i nasze usta połączyły się, wsiedliśmy do limuzyny i ruszyliśmy był bardzo tajemniczy nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy.
. Gdy stanęliśmy zawiązał mi opaską na oczy byłam podekscytowana prowadził mnie chyba z 10 min gdy staneliśmy odwiązał mi z moich oczów opaskę,
a moje błękitne oczy ujrzały jezioro i łódkę na której był piękny nakryty stół. Podeszliśmy do niej  i pomógł mi wejść na nią zjedliśmy wytworną kolację. Przepraszam cię
pamiętniczku że nie opowiadam ci ze szczegółami ale jestem zbyt zmęczona. Więc dokończę, gdy zjedliśmy Lou wstał i uklęknął wyjął z kieszeni piękny brylantowy
pierścionek i wypowiedział słowa; Czy zostaniesz moją żoną''. Rozpłakałam się nie wiem co mi strzliło do głowy ale kazałam zawrócić łódkę. Louis był zdezorientowany zaszkliły mu się oczy
powiedziałam tylko ,,Przepraszam ale nie mogę''. Było mnie stać  tylko na te puste  słowa, byłam totalną idiotką każda dziewczyna chciała by być na moim miejscu a ja tak po prostu zrujnowałam
naszą miłość.Po naszych zaręczynach został  sam na łodzi być może skoczył albo uciekł jego ciała nie znaleziono  można mieć nadzieję że gdzieś na świecie chodzi mój Tomilson
albo jest już po drugiej stronie. Pamiętniczku dlaczego tak postąpiłam.? Nie mogłam powiedzieć TAK i zostać panią Tomilson i mieść małe Tomilsonki to będzie
już żyło w mojej wyobraźni. Niech tak zostanie.

poniedziałek, 8 października 2012

#thirty three

Piątek wieczór , wyszykowana stoisz przed lustrem poprawiając swoją sukienkę . Słysząc klakson samochodu zbiegasz na dół , chwytając torebkę i zakładając swoje szpilki wychodzisz ze swojego domu . Dzisiaj wraz z twoimi przyjaciółmi świętujesz twoje 19 urodziny . W klubie wszystko dzieje się szybko , drink za drinkiem , szybka muzyka , taniec ze wszystkimi po kolei . Jakoś koło pierwszej wsiadasz do taksówki i wracasz do domu . Szybki prysznic i kładziesz się spać .

**next day ***

Godzina 8 rano . Otwierasz leniwie powieki , słysząc coraz głośniejsze walenie w drzwi zarzucasz na siebie bluzę i schodzisz do drzwi . Nie spoglądając kto stoi za drzwiami przekręcasz klucz i wpuszczasz osobę do domu .

- [i.t.p] czemu tak rano ! chcesz kawy ?

-tak poproszę , ale z tego co wiem to jestem chłopakiem –słysząc męski głos spoglądasz na przedpokój . Widzisz w nim schludnie ubranego chłopaka , jego włosy są idealnie ułożone . Próbujesz go sobie przypomnieć i nagle EUREKA !

- ZAYN !! co ty tutaj robisz ?! mogłeś zadzwonić że wracasz z trasy ! – powiedziałaś rzucając się chłopakowi na szyję .

- oj kochanie – mówi składając na twoich ustach pocałunek – nie skończyłem trasy , ale nie mogłem przegapić urodzin mojej dziewczyny ! ostro zabalowałaś co ?

- ojj , nie tak bardzo . – uśmiechasz się najładniej jak potrafisz i ciągniesz chłopaka do kuchni . Przez następne godziny , siedzicie opowiadając sobie co się działo . Nie możesz się nacieszyć tym że po 6 miesiącach bez niego nareszcie go widzisz . Tak bardzo za nim  tęskniłaś . Dowiedziałaś się jak wiele dziewczyn proponowało mu różne rzeczy , ale nie skusił się . Oglądaliście kolejny już film, kiedy zadzwonił dzwonek . Leniwie wyswobodziłaś się z ramion mulata i podeszłaś do drzwi . Otworzenie ich było najgorszą decyzją w twoim życiu , w ciągu minuty wbiegła do twojego domu czwórka nieogarniętych dzieci . Patrzyłaś się na nich jak na ufo , jedni krzyczeli „GŁODNY ! GŁOOOODNY ! DAJCIE MI JEEEŚĆ !! „ drudzy się darli „AA JEM CARROT ! I LOVE CARROTS ! GIVE ME A CARROTS !! “ trzeci   stali uśmiechając się , a inni wyrzucali wszystkie łyżki jakie miałaś w domu .

- CIIISZAAA !! DO JASNEJ CHOLERY ! –wydarłaś się , wszyscy na ciebie spojrzeli – no a teraz może byście się przywitali ?- dokończyłaś już spokojnie , po przywitaniu  się wszyscy razem jak na ludzi przystało usiedliście przed telewizorem oglądając Paranormal Activiti 3 . Skończyliście koło 23 , połowa z nich spała . Wstałaś cicho kierując się na górę ,

- gdzieś wychodzisz ?

- yhym , idę się sexić .

- nie wystarczam ci ? – odparł smutno Malik .

- a to ty nie idziesz ze mną ? – powiedziałaś zadziornie się uśmiechając . W ciągu sekundy chłopak stał obok ciebie zawadiacko się uśmiechając . Tę noc spędziliście upojnie . Zapominając o przyjaciołach śpiących na dole . 

_________________________________________________________________
heej . Więc zaczął się tydzień Zayna . 
przepraszam że taki krótki ;)
MUCH LOVE 
- Avery 

piątek, 28 września 2012

#Thirty Two

Kolejna kłótnia z ojcem. Po śmiercie Twojej matki totalnie się zmienił. Zaczął pić, Ciebie miał za służącą, a jak coś poszło nie tak to Cię nawet uderzył. Tak i było ty razem, ale nie wytrzymałaś. Wzięłaś tylko torebkę i wybiegłaś z domu.  Szłaś przed siebie marznąć, bo niestety była połowa stycznia, a Ty z tego wszystkiego miałaś na sobie tylko cienki sweterek. Nie masz się gdzie podziać, bo Twojej przyjaciółki nie było w Londynie, a rodziny tutaj nie miałaś.Codzienne kłótnie przytłaczały Cię i wykańczały psychiczne. Własnie ostatnie bariery zostały przerwane i chciałaś skończyć z sobą. Poszłaś w swoje ukochane miejsce. Małe kamienne wzgórze nad brzegiem rzeki. Stanęłaś na jednym kamieniu. Zamknęłaś oczy rozłożyłaś ręce i już chciałaś skoczyć kiedy ktoś złapał cię za rękę, ale Twoja noga zsunęła się z kamienia i opadłaś na nie. Jednak Twój wybawca nie chciał byś spadła i nadal trzymał Cię za rękę.
- Puść mnie! - krzyknęłaś ze łzami w oczach.
- Nie ma mowy. Nie dam Ci się zabić - krzyknął i z całej siły wciągnął Cię z powrotem. -Dziewczyno co ty wyprawiasz? Wszystkie rozumy pozjadałaś ? - krzyczał na Ciebie wkurzony chłopak.
- Dlaczego nie pozwoliłeś mi spaść ? - krzyczałaś waląc pięściami w jego klatkę piersiową., a z oczu kapały Ci łzy - Dlaczego ? Dlaczego ? - krzyczała nadal bijąc go, ale chłopak nic sobie z tego nie robił. Dał jej wyładować złość, która malała - Dlaczego ? -zapytała szepcząc przez łzy - Dlaczego ? - brunet objął ją ramieniem i przytulił.
- Cssss! - szepnął głaszcząc Cię po włosach. - Już dobrze wypłacz się, wykrzycz. Co chcesz. - powiedział pozwalając moczyć Ci swoją koszulę. Stałas wtulona w jego pierś dobre 10 minut.
- Przepraszam, za ta koszulę wypiorę Ci ją - szepnęłaś lekko skrępowana cała sytuacją.
- Nic się nie martw. - przytulił Cię.  - Co się stało?
- Nic. Przepraszam muszę iść - powiedziałaś próbując się oddalić. Chłopak złapał Cię za ramię a ty syknęłaś z Bólu. Złapał za miejsce w które dzisiaj dostałaś.
- Nie mów ze nic się nie stało. Chciałaś się zabić. a co z Tym ramieniem? - dopytywał.
- Chwila słabości, a to, to mały siniec. - próbowałaś go przekonać.
- Mnie tak łatwo nie spławisz. Jeżeli nie chcesz mówić to daj się podwieźć do domu. - zaproponował.
- Nie.- ostro zaprotestowałaś.
- To powiedz co się stało.
- Dobrze - zgodziłaś się nieśmiało - może na początek jestem [t.i]. Uciekłam z domu. - powiedziałaś ze spuszczoną głową.
- Dlaczego?
- Po śmierci matki, ojciec się zmienił. Pije, dla niego jestem tylko służącą, a jeżeli robię coś nie tak bije mnie - powiedziałaś niemalże na jednym tchu i pokazałaś kawałek świeżego śladu po jego uderzeniu.
- To trzeba gdzieś zgłosić.
- Nie mogę donieść na swojego ojca.- twardo powiedziałaś, ale brunet próbował cię przekonać jadnak obstawiałaś przy swoim, ale nie pozwolił Ci wracać do domu i zabrał Cię do siebie.
Następnego dnia po długich namowach zgodziłaś się wynieść od ojca i zamieszkać u Harrego, Harry tak właśnie miał na imię Twój wybawca. Chłopak pomógł Ci zabrać najpotrzebniejsze rzeczy z domu. Wychodząc z tego domu poczułaś ulgę.
Z Harrym dobrze się dogadywałaś. Byłaś mu wdzięczna za ratunek a z czasem zaczęłaś czuć do niego coś więcej. On do Ciebie także. Po 3 miesiącach zostaliście parą jakich mało. Zapomniałaś już o ojcu który Cie bił  i swojej przeszłości.
*kilka lat później*
Wyszłaś za Harrego i razem oczekujecie przyjścia na świat waszego pierwszego dziecka - Synka Dylana. Jesteś szczęśliwa, ponieważ dzięki niemi żyjesz i każdego dnia dziękujesz Bogu że to akurat jego postawił na Twojej drodze.

***************************
Powoli ogarniam wszystko. Tym imaginem kończę tydzień Harrego, i zaraz rozpczniemy Zayna i nową ankietę.
Dedykacje. Są nowe prośby tak. Jeżeli coś na proszony przez was temat wymyślę . spisze i dodam, a wy zostawiajacie je nadal.
przepraszam za błędy, ale jestem padnięta.
http://ask.fm/Moments5
Rozmawiałam z Avalon na temat nowej autorki u nas. I szczegóły podam wam niedługo.
A są wg jacyś chętni ?