niedziela, 12 sierpnia 2012

#Twenty-seven



Kolejne popołudnie siedzisz na ławce w parku z słuchawkami w uszach patrząc jak zmieniło się Twoje życie z perspektywy czasu. Nic już nie jest jak kiedyś, ale mimo to starasz się patrzeć na nie z uśmiechem. Przekręcasz się na ławce do pozycji leżącej i włączasz swoją ulubioną piosenkę One Direction - Moments. Nagle ktoś rzuca Twoje nogi z ławki i przysiada się. Oburzona wracasz do pozycji siedzącej i spoglądasz na tego kogoś. Jest to chłopak szatyn o niebiesko-szarych oczach, który CI się przygląda. Z początku nie poznajesz go.
- Tobie sie chyba coś pomyliło. - mówisz wkurzona. 
- Nie. - szepcze krótko. 
- Ta ławka jest zajęta. 
- Tak przez nas. - dodał, a w Tobie si już gotuje - Tak wg jestem Louis, a Ty ? - i teraz olśniło Cię że to Louis Tomlinson z One Direction siedzie obok ciebie na ławce. W szoku telefon wypada ci z ręki i rozłączają się słuchawki z których wydobywa sie akurat :
Hands are silent
Voice is numb
Try to scream out my lungs
But it makes this harder
And the tears stream down my face

Chłopak słysząc swoją własną solówkę zaczyna śpiewać. Szybko podnosisz telefon , wyłączasz telefon i speszona wstajesz chcąc odejść, ale on łapie Cię za nadgarstek. 
- Nie odchodź. - szepnął.
- Śpieszę się do szp..-  urwałaś. 
- Do szpitala? Coś się stało ? - zmartwił się. 
- Nie. Muszę już iść. - powiedziałaś i znów wstałaś. 
- Powiedz mi Chociaż jak masz na imię. 
- [T.I] - szepnęłaś i odeszłaś. 
- Do zobaczenie [T.I] - usłyszałaś jeszcze za sobą. 

Play It : 
Następnego dnia znów siedzisz na tej ławce taki już miałaś zwyczaj. Dziś pogoda była wyjątkowo ładna. Przyglądasz się dzieciom bawiącym się dookoła. Zamykasz oczy. Delektujesz się promieniami słonecznymi które otulają Twoja twarz i śpiewem ptaków. Po chwili czujesz że ktoś się do Ciebie przysiadł. Otwierasz oczy, spoglądasz w bok i znów widzisz jego. 
- Cześć [T.I] znów się spotykamy - mówi uśmiechnięty. 
- Śledzisz mnie ? - przymykasz jego oko spoglądając na niebo bo rażą cię promienie słońca. 
- Miło dzieli się z Tobą ławkę. Co tam u Ciebie ? - zapytał. Rozmawialiście tego dnia jakieś dwie godziny, a później Lou odprowadził Cię do domu. Wymieniliście się numerami telefonów. 
Przez kilka kolejnych dni o tej samej porze przychodziliście na tą ławkę. Rozmawialiście, śmialiście się. Jednym słowem polubiłaś go. Coraz częściej spotykaliście się, ale już nie tak jak przedtem tylko Lou przychodził do Ciebie, wychodziliście razem na spacery, dzwonił do Ciebie. 

Pewnego dnia umówiliście się na ławce  na której się poznaliście.  Nie zjawiłaś się. Louis czekał na Ciebie. Martwił się. Po półgodzinnym czekaniu postanowił zadzwonić. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty piaty... - sekretarka. Ponawiał swoje próby kilka razy, ale każda kończyła sie tym samy.W końcu poszedł do Twojego domu. Nikogo w nim nie zastał zrezygnowany odszedł.

Następnego dnia gdy wróciłaś do domu napisałaś do niego sms'a
*Przepraszam że wczoraj się nie zjawiłam ale coś mi wypadło. * - [T.I]
Tego samego dnia wpadliście na siebie znów przy tej ławce. Wytłumaczyłaś mu że pojechałaś z rodzicami odwiedzić babcie i zapomniałaś zabrać telefonu żeby go poinformować. Zrozumiał i przez następne dni jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliście, ale to że ukrywałaś coś przed nim dręczyło Cię z dnia na dzień coraz bardziej. 
Był piątek. Jakby rocznica waszej znajomości. Znaliście się już dokładnie dwa miesiące. Wiedziałaś że czas mu już powiedzieć o tym, ale to że czułaś do niego coś więcej nie ułatwiało Ci sprawy. Spokojnie szłaś na spotkanie, gdy zbliżałaś się do umówionego miejsca ujrzałaś go z daleka z bukietem kwiatów. Chciałaś do niego podbiec, ale gdy tylko poderwałaś sie do niego zrobiło Ci się ciemno przed oczami i straciłaś kontrolę nad swoim ciałem. Film Ci się urwał. 

Obudziłaś się w białej sali, a obok ciebie spał Lou na swoich rękach które były ułożone na bok materaca. Do Twojego ciała było podłączone kilka kabelków i jakieś pikające maszyny. Chciałaś się obrócić i tym samym  go obudziłaś. 
-[T.I] ? - powiedział zaspany. 
- Przepraszam że nic cie nie powiedziałam. Nie chciałam żeby tak wyszło..
- Posłuchaj - przerwał Ci -- Przykro mi że nic mi o tym nie powiedziałaś, ale teraz to jest nie ważne. Wiesz wczoraj chciałem Ci coś powiedzieć, ale nie miałem możliwość więc powiem to dziś. - zatrzymał się na chwilę - Wiesz nim do Ciebie podszedłem to nie było tak przypadkiem. Kilka dni wcześniej już cię obserwowałem. Spodobałaś mi się. Nie spławiłaś mnie-  zaśmiał się - przechodząc do rzeczy. Zakochałem się w Tobie, ale nie wiem czy ty też czujesz do mnie  ? - zapytał. W Twoich oczach były łzy. Nie wiedziałaś co powiedzieć. Po chwili namysłu wyszeptałaś  
- Ja też Cię kocham. - on wpił się w Twoje usta. 

* Trzy miesiące później. *
W przeciągu tych miesięcy byliście nierozłączni. Lou opiekował się Tobą każdego dnia. Dziś przyszliście znów do parku na tę ławkę. Siedziałaś wtulona w niego w ciszy. Poczułaś że chłopak złapał Twoją rękę i coś wkłada na palec. Spojrzałaś a na jednym z nich znajdował się przepiękny pierścionek. W tym momencie łzy napłynęły Ci do oczu, a on uklęknął. 
- Od pierwszych chwil kiedy cię spotkałem zakochałem się w Tobie, a każdego dnia kocham Cię o cały dzień wczorajszy bardziej. [T. I. & N] czy zechcesz zostać moja żoną mimo wszystko ? - ze łzami szczęścia w oczach pokiwałaś głową a on podniósł Cię i okręcił wokół własnej osi. 
Kilka tygodni później odbył się wasz ślub, ale niestety z dnia na dzień byłaś coraz słabsza, aż Twój stan się pogorszył bardzo i wylądowałaś w szpitalu. Lekarze dali Ci ostatnie dwa miesiące. Twój mąż załamał się tym ty również. Nie chciałaś tego czasu spędzić w szpitalu. Lou zapewnił Ci fachowa opiekę w domu i te dni spędziłaś z nim. Pewnego dnia odwiedzili was przyjaciele i rodzice ale ty czułaś że to Twój koniec, ze ten dzień jest dla Ciebie ostatnim. Chciałaś ten dzień spędzić jak najlepiej. W najlepszym towarzystwie i tak było. Ostatkami sił śmiałaś się i żartowałaś. Wieczorem pożegnałaś się z nimi. Gdy Lou wrócił do pokoju ty leżałaś na podłodze. Zemdlałaś. Zabrano Cię do szpitala i sprawdziły się Twoje przeczucia. To był Twój ostatni dzień. W sali zebrali się wszyscy. Podziękowałaś im za wspólnie spędzony czas i przeprosiłaś ich mówiąc że chcesz spędzić te ostatnie chwile z Lou. Wszyscy wykonali Twoją prośbę. Leżałaś razem z nim na szpitalnym łóżku, a ona płakał. 
- Kochanie posłuchaj mnie. Dzisiaj odejdę. Już czas na mnie, ale Ty musisz mi coś obiecać. Obiecaj mi że się nie załamiesz, ze po mojej śmierci dasz sobie radę, będziesz dbał o Odiego (wasz pies) i że nie będziesz zaniedbywał żadnych obowiązków, a jak przyjdzie na to czas ułożysz sobie życie z kimś innym. Obiecaj mi to. - szepnęłaś.
- Obiecuję. - szepnął. - Nigdy nie pokocham nikogo tak jak Ciebie.
- Kocham Cię Louisie Tomlinsonie i kochać będę, ale już tam z góry.- szepnęłaś, a on ostatni raz cię pocałował. Odeszłaś. Odeszłaś szczęśliwa, spełniona. 

*Spędziliśmy razem cudowne chwile. Mimo ze było ich tak mało niczego nie żałuję. Była spełnieniem moich marzeń, snów,a teraz jest moim Aniołem. Wiem że nade mną  czuwa i jest przy mnie. Czuję to. Każdego dnia. Nigdy nie spotkałem drugiej takiej osoby. 
Po latach przyszedł czas na mnie i teraz jestem  z nią. Już na wieczność. *
___________________________
Powróciłam. Wiem że dawno mnie nie było. Mamy smutnego. Aniu przepraszam zaraz napiszę ci ten z Happy endem. 
Mam nadzieje że skomentujecie bo ostatnio nie ma żadnych komentarzy i jak tak dalej pójdzie to nie wiem czy jest sens prowadzić tę stronę dalej. 




3 komentarze:

  1. http://imaginy-one-direction.bloblo.pl/ - Zapraszam moja strona. Dopiero co zaczynam. Licze na wasze komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Iii... się popłakałam : (
    Dlaczego? Dlaczego takie smutne?
    Czekam na ten z Happy Endem. : *

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając końcówkę. Miałam atak histeri płaczu i wgl .... To jest piękny imagin ... Bardzo wzruszający .... Przypomiały mi się chwilę mojej przyjaciółki ... :'(

    OdpowiedzUsuń